Lekarstwo na niemożliwe?

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

11 Nathmela (marca) 1376 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Tajne Laboratorium Filiona, Dionest, Zjednoczone Amarth

Przebieg wydarzeń

Minęło sporo czasu od dnia 5 Webala 1373 roku, kiedy niewielka grupa uczonych, magów, medyków, jak i innych ochotników wzięła udział w badaniach nad wynalezieniem leku dla Maji w tajnym Laboratorium Filiona. Cóż można rzec… Przez ten czas wbrew pozorom wiele się działo, a dni i noce mijały nieubłaganie. 

W aspekcie politycznym nie doszło do żadnych zmian w regionie Dionest. Uczona Ithiel z rodu Yavien*, nadal pełni swoją funkcję Namiestniczki Dionestu, kontynuując badania nad anomaliami magicznymi, natomiast Elfka Aneriel z rodu Galindare*, mimo sukcesu przy tworzeniu mikstury dla Maji, nie otrzymała jeszcze upragnionego stanowiska rektorki Akademii Magicznej, choć jest coraz bliżej zdobycia tej posady. Wiedziała, że wymaga się od niej jeszcze więcej pracy i osiągnięć. 

Gdy w Webalu 1373 roku Namiestniczka udostępniła tajne laboratorium do badań i wyjaśnienia sprawy zmarłych Maji, nikt nie przypuszczał wtedy, że ta historia nie będzie mieć rychłego końca. Uczestnicy badań, choć wynaleźli miksturę dla Maji, to sami doświadczyli negatywnych skutków styczności z anomalią. Stało się tak dlatego, że odkryli w laboratorium skrytkę z zapieczętowaną skrzynią. Po jej otwarciu zostali naznaczeni efektem jej zawartości. Na szczęście kontakt nie trwał długo, bo skrzynia została natychmiast stamtąd zabrana i ukryta. Namiestniczka Dionestu nakazała ją przenieść do Instytutu Badań Anomalii w Abamatu. Dowiedzieli się jednak, że anomalia ukryta w skrzyni trzymana była w ryzach dzięki Mithrilowi. W normalnych okolicznościach podjęto by się od razu dalszych badań, aby zneutralizować skutki, które dotknęły Alberto Celaeno, Linusa Meinna, Lyan, Queviel, Rhianwen i Rukha. Mieli się spotkać niebawem w tym samym gronie i kontynuować… Do tego spotkania jednak nie doszło. Trzeba mieć także na uwadze fakt, że skutki tej anomalii nie były silne w jednakowy sposób dla wszystkich poszkodowanych. Jedni nie czuli skutków prawie w ogóle i nie zwracali na nie uwagi, inni odczuli to lekko, a jeszcze inni w znaczącym stopniu, tak jak Alberto Celaeno.

Zjednoczone Amarth, podobnie jak reszta świata, zaczęło zmagać się z anomaliami, które pojawiły się pod koniec Axumela 1373 roku. Anomalie te były źródłem przypadków śmierci, zaginięć i innych negatywnych skutków dla ras i Fallathanu. Świat zmagał się także z kwestią budowy Cudów, sprawą kultystów Wybrańców Otchłani, jak i coraz częściej pojawiającymi się nieznanymi do tej pory potworami. To dlatego prace nad wynalezieniem leku zeszły na dalszy plan, co nie oznacza, że nie czyniono kompletnie nic w tej sprawie — badania trwały cały czas, choć nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Co gorsza, jeden ze strażników, który transportował skrzynię z, nazywaną potocznie, „anomalią kulkową” zmarł w Abamatu, drugi zaś był w poważnym stanie. Medycy dokonywali wszelkich starań by utrzymać go przy życiu, jednak istniało wielkie prawdopodobieństwo i jego zgonu

Na szczęście dla naznaczonych skutkami anomalii, była osoba, której bardzo zależało na odkryciu leku. Tym kimś był Alberto Celaeno. Wysłał on list do uczonej Aneriel* z prośbą o wstawiennictwo u Namiestniczki i zapytanie o umożliwienie dołączenia do dalszych badań. Stworzył kilka ziołowych mieszanek, które niwelowały u niego ból głowy i osłabienie, ale było to tylko łagodzenie objawów, a nie zwalczenie źródła problemu. Stąd inicjatywa mości Alberto by przyłączyć się do badań. Jego prośba została rozpatrzona pozytywnie. Otrzymał zgodę na zebranie zespołu uczonych i dalsze prace pod nadzorem i we współpracy z Aneriel z rodu Galindare*. Alberto i Aneriel*, bogatsi o wcześniejsze doświadczenia, liczyli na nowe odkrycia w kwestii tzw. „anomalii kulkowej”. Dodatkowo, Elfka wciąż miała przeczucie, że nie przeszukano skrupulatnie laboratorium, a to, co im umknęło mogło być kluczem do rozwiązania zagadki maga Filiona z rodu Yavien*. To był drugi powód, dla którego oddelegowana przez Namiestniczkę magini chciała teraz skupić całą swoją uwagę na laboratorium. 

Zbiórka w Abamatu

Alberto poprosił Tobiasa o napisanie ogłoszenia o naborze chętnych do badań nad skutkami anomalii magicznej oraz o napisanie listu do Dril’taery Wolveridge z prośbą o oddelegowanie kogoś z Górskiej Ferajny do wspólnych eksperymentów. Tobias spełnił obie te prośby. I tak oto 11 Nathmela 1376 roku do Abamatu przybyli: Alberto Celaeno, baronowa Adeline Batrel w towarzystwie Gii Blackfeather oraz przybocznego Greyda Hraveira, a z ramienia Górskiej Ferajny stawili się profesor Benjamin Berks oraz Hauk. Nikt nie wiedział, że za maską, męskim ubraniem i sposobem bycia jest Layla Valente, ukrywająca swoją prawdziwą tożsamość. Przybyła także Frida Langer, która to, że jest Czarnym Płaszczem zataiła przed wszystkimi, za wyjątkiem Alberto, który skontaktował się z Inkwizycją. Zamiast tego oznajmiła, że jest członkinią organizacji Equilibrium. Gia Blackfeather z tylko dla siebie znanych powodów musiała zrezygnować z uczestnictwa w badaniach. Wkrótce wszyscy pozostali udali się do domostwa Aneriel z rodu Galindare*, by tam nie tylko odpocząć i posilić się przed dalszą podróżą, ale przede wszystkim dowiedzieć się tego, co wydarzyło się do tej pory w związku z anomalią w Laboratorium Filiona. Aneriel* chciała poznać tożsamości osób kryjących się za maskami, by wiedzieć z kim przyjdzie jej pracować i kogo wpuści do laboratorium. Tak, jak transparentna powinna być nauka, oparta na faktach i dowodach, tak i badacze nie powinni ukrywać się za maskami. Benjamin Berks przy wszystkich zdjął maskę, ukazując część straszliwie zdeformowanej twarzy, pozbawionej w dużym stopniu mięśni wskutek dawnej styczności z anomalią. Natomiast Hauk owszem, ujawnił Aneriel* kim jest, ale na osobności, aby prawdę poznała tylko Elfka oraz Namiestniczka, która tę informację miała otrzymać w raporcie.  

Rozmowy, które się rozpoczęły, nie spełniały oczekiwań Aneriel*, gdyż nie zmierzały w odpowiednim, merytorycznym kierunku. Mości Alberto, zamiast skupić się na rzetelnym przedstawieniu wydarzeń z laboratorium z własnej perspektywy, zbytnio wybiegał naprzód, rozważając plany pracy i koncentrując się głównie na sobie. Wkrótce doszło do poważnego nieporozumienia — Alberto sądził, że będą badać samą anomalię ukrytą w skrzyni, na co nie było zgody Namiestniczki Dionestu. Powód był prosty: żadnemu z nowej grupy uczonych nie wolno było się narażać. Badania mogły przejść na kolejny etap dopiero, gdy odkryje się skuteczny sposób leczenia jej skutków kontaktu. Tylko wtedy możliwe będzie bezpieczne podejście do pracy z nią. Było to niepodlegające żadnej dyskusji ani negocjacjom. Tworzenie nowych przypadków zachorowań było nie tylko niepotrzebne, ale i wysoce nieetyczne. Dodatkowo byli w posiadaniu roślin dotkniętych efektem spaczeniem, na których miały się koncentrować badania. Aneriel* podjęła temat teorii anomalii, tłumacząc grupie ich istotę, opowiadając także o historii laboratorium oraz postaci maga Filiona*, który był zasłużonym obywatelem Amarth — współtwórcą osady Maji — Zindii. Podejrzewano związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy magią elementów, czyli żywiołów, a występowaniem anomalii. Mości Alberto był również zdania, że demon, który pojawił się w Małej Vanthii został celowo sprowadzony, aby odwrócić uwagę przed czymś, co może nadejść. Było to całkiem prawdopodobne, choć brak było jakichkolwiek źródeł informacji, dowodów i świadków na temat powiązania demonów z występowaniem anomalii. 
Magini szybko odnalazła bratnie dusze w osobach Fridy i profesora Benjamina, którzy również cenili merytoryczną rozmowę. To właśnie Frida wysnuła interesującą hipotezę, że Mithril jako metal, działa jak membrana, która odbija efekt promieniowania anomalii, dzięki czemu zminimalizowane było ryzyko poważnych skutków styczności z nią… za wyjątkiem Maji, którzy byli na nią bardzo wrażliwi. Być może Mithril wiąże w jakiś sposób działanie spaczenia nie wypuszczając go na zewnątrz, a przynajmniej chroni na tyle, na ile to możliwe trzymając wpływ w ryzach. Owszem, część osób została napromieniowana anomalią, ale gdyby nie Mithril zapewne już by wszyscy nie żyli. Pytanie brzmiało: czy inne metale także mają właściwości blokujące skutki anomalii? A jeśli tak, to które? Niestety, ciekawie zapowiadająca się dyskusja szybko przybrała nieodpowiedni obrót, gdy Alberto zarzucił Aneriel* to, że nie poinformowała go o śmierci jednego ze strażników. Mocno oskarżycielski ton mężczyzny i jego deklaracja, że nie będzie takich zachowań tolerować wzburzyły reprezentantkę Namiestniczki, mocno zdystansowaną wobec Imperialczyka, który kiedyś próbował ją zahipnotyzować. Badaczka nie pozwoliła na takie zachowanie ani Alberto, ani Adeline, ani tym bardziej ochroniarzowi baronowej — Greydowi, który wypowiadał się na spotkaniu wyjątkowo wulgarnie. Na szczęście Adeline Batrel zrezygnowała z udziału w badaniach, a jej impertynencka postawa, w połączeniu z zachowaniem ochroniarza, i tak doprowadziłyby do decyzji o ich odsunięciu od wszelkich działań związanych z projektem. Aneriel* zadba o to, by Vanthijka Adeline nie miała dobrej renomy wśród elfickich uczonych, przypominając, że w Amarth nie ma miejsca na wywyższanie się względem Elfów, zwłaszcza tych wysokiej rangi. Na pocieszenie, w tym całym zamieszaniu pojawił się spóźniony Thiago — Natejczyk, specjalista od budownictwa i wykopalisk. Alberto z zadowoleniem przyjął jego obecność, uznając, że ekspert od budowli, konstrukcji i przeszukiwań z pewnością się przyda. Ku uldze wielu, osobowość Thiago była bardzo ujmująca i rozluźniająca atmosferę. 

Droga do laboratorium

Tak jak poprzednio, i tym razem zachowano wszystkie procedury bezpieczeństwa, aby nowa drużyna zmierzająca do Laboratorium Filiona nie poznała dokładnej trasy oraz jego lokalizacji. Wiedzieli tylko, że podróżują na wschód od Abamatu. Ponownie za bezpieczeństwo transportu odpowiadał Elf Noldor z rodu Yavien*, kuzyn Namiestniczki Dionestu, który pełnił również rolę jej wysłannika i świadka. Podróżowali dwoma powozami należącymi do Aneriel*, a trzeci wóz przewoził potrzebne zapasy. Oddelegowani przez Namiestnik strażnicy zabezpieczali karawanę. Podróż nie trwała paru godzin. Może pierwsza drużyna miała takie odczucie, ale fakty były takie, że był to kawał drogi od miasta. Do laboratorium dotarli późnym wieczorem. Na miejscu widzieli jedynie fragmenty ruin, które nie były łatwe do znalezienia. Trzeba było wiedzieć, gdzie ich szukać, a także jak znaleźć samo wejście do laboratorium.

Praca w laboratorium

Kiedy badacze dotarli do Laboratorium Filiona, mieli okazję nie tylko rozpakować się i odpocząć, ale także zapoznać z jego nowym wyglądem. Nie tracono czasu i zaraz po tym przystąpiono do pracy. Laboratorium wyglądało zupełnie inaczej niż we wspomnieniach Alberto. Zostało starannie uporządkowane, a wiele elementów naprawiono. Komnata przeszła gruntowną renowację, a filary wzmocniły jej strukturę. Aneriel* zadbała o wszystkie szczegóły, zapewniając, by laboratorium było doskonale wyposażone i niczego w nim nie brakowało. Dostawy składników były imponujące — pełne bogactwo ziół, roślin, klejnotów i minerałów zapewniało szeroki wybór możliwości do prowadzenia badań.

Alberto, zgodnie z własnym konceptem, zaczął pracę od przygotowania mikstur Maji. W laboratorium bez problemu znalazł Złotnik, Gorzknik, Szlachetnik, Krwawnik, Cytryn, Smocze Oko, Mgielnik, Ciernik, Śmiertelnik, Łzawnik, Natan i Kamień Mocy — do wyboru, do koloru. Mógł skomponować cztery mikstury Maji, w zależności od wybranego żywiołu. Alberto, sam będąc współodkrywcą Mikstury Maji, nie miał najmniejszego problemu z jej przygotowaniem. Przy tej pracy asystował mu Hauk, który przy okazji nauczył się, jak tę miksturę zrobić. Alberto będąc w swoim naukowym żywiole cierpliwie pokazywał Haukowi składniki oraz to, jak się je przyrządza, kroi i uzyskuje odpowiednią konsystencję. Hauk okazał duże zainteresowanie i przykładał się do pracy. Alberto natrafił także na księgę „Magiczne Siły Natury: dziennik odkryć alchemika” napisaną we wspólnym. Przeglądając jej zawartość, zauważył różnice w teksturze okładki — w jednym miejscu była miękka, w innym twarda, sugerując możliwe niedoskonałości w zszyciu lub ukrytą przestrzeń pod skórą.

Pęknięty krąg przywołań

Profesor Benjamin, jak można było się spodziewać, skoncentrował się na kręgu przywołań znajdującym w centrum głównej sali laboratorium. Zwrócił także uwagę na klapę w podłodze. Sam okrąg, o średnicy trzech metrów, był pęknięty — wyglądało to tak, jakby trafił w niego piorun. Aneriel* wyjaśniła, że jest zdecydowaną przeciwniczką przywoływania demonów i takiej drogi zdobywania wiedzy, uznając rytuały przyzwania za niebezpieczne. Tym bardziej biorąc pod uwagę skutki Wielkiej Destabilizacji Magii. Profesor zadawał wiele pytań odnośnie maga Filiona*. Wysunął również tezę, że krąg mógł być nie tylko miejscem przywołań, ale mógł też kiedyś służyć jako astrolabium. Szczególną uwagę przykuwały okręgi nachodzące na siebie, tworzące specyficzny wzór, widoczny pomimo częściowego ukruszenia kamienia i całej konstrukcji kręgu. Razem z Thiago oraz Haukiem zrekonstruowali krąg, uzupełniając go zachowanymi odłamkami. Odpowiadając Benjaminowi na pytania, Aneriel* wyraziła swoją opinię, co do twierdzenia, że Filion* mógłby zajmować się demonologią i mrocznymi praktykami. Uważała go za zasłużonego elfickiego bohatera, wielkiego uczonego oddanego nauce, co potwierdzała zarówno historia, jak i kroniki rodziny Namiestniczki Dionestu. Sugestia, że Filion* mógłby zejść na mroczną drogę, była dla niej nie do przyjęcia, gdyż taka magia na zawsze okryłaby hańbą jego samego i cały ród. Nigdy nie znaleziono ciała maga Filiona* — ani na powierzchni, ani w laboratorium. Powszechnie uważało się, że zaginął w górach podczas wyprawy w poszukiwaniu kompotentów do mikstur. I co istotne — jak przekazała Aneriel* — mag Filion miał uczniów. Elfka wysnuła własną teorię na temat maga. Jej zdaniem, to nie sam Filion*, lecz jeden z jego uczniów mógł interesować się przywołaniem demona. Powody mogły być różnorodne -– od zazdrości o mądrość Mistrza, przez pragnienie zdobycia jego uznania, aż po egoistyczną chęć szybkiego uzyskania wiedzy poprzez kontakt z demonem. Była to śmiała hipoteza, lecz Aneriel* wątpiła, by Filion*, mając swoją mądrość, pozycję i świadomość konsekwencji związanych z kontaktem z plugawą magią, zaryzykował taki krok. Benjamin wyraził tezę, że w kręgu na środku laboratorium znajdowała się anomalia w formie kulek (czysta energia), ale o potężnej mocy i ładunku, nad którym nie zachowano kontroli, co by tłumaczyło jego zniszczenie i uszkodzenie laboratorium. Dopiero później odkryto, że Mithril zmniejsza efekt anomalii i ujarzmia ją na tyle aby mogła zostać zamknięta w formie mithrilowych osłon — kulek. Mości Hauk był natomiast zdania, że anomalii nie przywołuje ani nie kontroluje człowiek ani żaden przedstawiciel innych ras — jest to bowiem zbyt potężne zjawisko.

Księgi

Tym razem drużyna uczonych miała ułatwione zadanie, ponieważ do dyspozycji mieli nie tylko rozszyfrowaną stronę manuskryptu oraz księgę przywołań, ale również dostęp do bogatego księgozbioru. Wiekowe tomy, w tym ocalałe dzienniki, były pod szczególnym nadzorem magini. Dzięki staraniom Aneriel* kolekcja została dokładnie uporządkowana i wzbogacona o cenne pozycje z zakresu alchemii, zielarstwa, teorii magii oraz magii żywiołów. Nie zabrakło tu również tomów poświęconych astrologii i astronomii. Wszyscy zgodnie przyjęli tezę, że Filion* mógł łączyć obserwację nieba ze zjawiskiem występowania anomalii. Mag był wszechstronnie wykształcony, nie powinno więc dziwić jego zamiłowanie do ksiąg o różnorodnej tematyce. Z tych woluminów swobodnie korzystali Alberto, Benjamin, Hauk, ale przede wszystkim Frida, która skrupulatnie je przeglądała. Aneriel* przekazała także do wglądu księgę z rycinami kręgu przyzwań, którą znalazła podczas katalogowania księgozbioru. Nie było jednak pewności, czy dotyczyła ona tego samego kręgu, czy innego, ulokowanego w innym miejscu. Księga ta wyglądała na bardzo starą, a odręczne pismo było łudząco podobne do pisma Filiona*, ale i tego nie można było być w stu procentach pewnym. Wprawne oko dostrzegłoby pewne niuanse w piśmie. Niektóre stronice były poplamione tuszem, być może krwią, a być może pochlapane kroplami mikstur. Jedna ze środowych stronic była niemal całkowicie zalana. To właśnie na niej wskazano rycinę kręgu z symbolami języka tajemnego. Aneriel* przekazała także, że ani w czasie pierwszego spotkania w laboratorium, ani później, gdy trwały prace porządkowe, nie znaleziono sposobu na otwarcie tajemniczej klapy w podłodze. Elfki nie opuszczało uczucie, że faktycznie coś przegapiono… Tylko nie umiała sprecyzować: czy chodziło właśnie o księgi, czy o skrytki, czy o krąg…

Odkrycie Thiago

Thiago, badając konstrukcję laboratorium, zauważył ślady niedawnych prac wzmacniająco-konserwatorskich. Magini wyjaśniła, że laboratorium było w opłakanym stanie, pełne gruzu i kamieni, co wskazywało na działanie potężnej siły w tym miejscu. Mogłoby to tłumaczyć uszkodzenie kręgu przywołań. Aneriel* spędziła tu kilka miesięcy, poświęcając się porządkowaniu, uzupełnieniu zapasów alchemicznych i studiowaniu ksiąg, aby uczynić laboratorium funkcjonalnym. Thiago niczego podejrzanego nie dostrzegał, dopóki nie zwrócił uwagi na kamienną framugę z pięcioma mosiężnymi uchwytami nad wejściem. Choć drzwi były nowe, framuga pozostała niezmieniona, co skłoniło go do bliższego zbadania.

Thiago sprawdzał uchwyty, odkrywając opór i mechanizm, który blokował ich obrót. Natejczyk jako pierwszy wpadł na to, że być może istnieje odpowiedni układ, kombinacja kolejności przekręcania uchwytów. W międzyczasie los chciał, że Frida znalazła księgę, której przednia okładka była ozdobiona różnymi małymi kryształami. To Aneriel* dzięki spostrzegawczości zwróciła uwagę, że ozdoby uchwytów na framudze także zawierają małe klejnoty i że może istnieć powiązanie między nimi, a księgą odkrytą przez Fridę. Mieli trop: Cytryn, Krwawnik, Śmiertelnik, Natan… zaś pośrodku nich Kamień Mocy. 

Odkrycie Fridy, czyli tajemnica klapy w podłodze rozwiązana

Alberto delikatnie rozkroił okładkę znalezionej księgi i ku zdumieniu wszystkich odkrył wewnątrz pergamin z zaszyfrowaną treścią. Rozwiązanie podał właśnie on mówiąc o Mandragorze i Cytrynie, zaś Frida jako pierwsza zasugerowała, że to może mieć ścisły związek z gwiazdozbiorami, ponieważ Mandragora była jednym z nich. Aneriel* skojarzyła, że gwiezdne zbiory to także numerologia, a ta może stanowić klucz do kombinacji kolejności obrotu uchwytów. Frida, nawiązując do konstelacji gwiezdnych, znaków zodiaku, numerologii, a przede wszystkim do kamieni szlachetnych (które także powiązane są z żywiołami) ustaliła kombinację liczb, które aktywowały mechanizm klapy w podłodze. Pomagali jej Benjamin, Hauk i Aneriel*, ale to Frida z nich wszystkich miała najlepszy dar dedukcji w tej dziedzinie. Każdy z kamieni miał swoje odzwierciedlenie na nieboskłonie i był związany z określonymi zodiakami. Ich kolejność wynikała również z ich pozycji względem Luminusa. Frida odgadła, że liczba jeden przypisana jest do Krwawnika, powiązanego z Mandragorą, dwa — do Kamienia Mocy patronującemu Smokowi, trzy — do Natana reprezentującego gwiazdozbiór Krakena, cztery — do Śmiertelnika, czyli gwiezdnego Cyklopa, a pięć — do Cytryna odzwierciedlającego Gryfa. Nareszcie można było zbadać, co skrywa się pod klapą, bo gdy przekręcono uchwyty w prawidłowej kombinacji, mechanizm zadziałał i ukazało się przed nimi otwarte przejście w podłodze.

Eksperymenty ze spaczonymi roślinami

Thiago, jako specjalista od skał i kamieni wszelakich, skoncentrował swoją uwagę na pracy z minerałami. Aneriel* wyjaśniła mu, jak sporządzać zapiski z obserwacji. Mężczyzna przetestował na spaczonych roślinach magnetyt, brąz, kryształ górski, kryształ ogniskujący, kryształ wzmocnienia, czarnoziem oraz glinę. Niestety, próby te okazały się bezowocne — nie dostrzegł żadnych, nawet najmniejszych zmian. Zupełnie inaczej było, gdy eksperymentował z niewielką grudką złota, sztabką stali, piaskiem i malachitem. W tych przypadkach wyraźnie widać było zmiany w roślinach — ich struktura i wygląd ulegały przemianom jakby ukryta w nich anomalia traciła na sile. Kulminacyjnym momentem badań Thiago była analiza reakcji spaczonych roślin na Mithril. Była ona niezwykle silna, wręcz spektakularna w efekcie. Potwierdziło to niezbicie, że Mithril jest potężnym metalem, który trzyma w ryzach anomalie. Specjalista od minerałów nie miał najmniejszych wątpliwości, widząc, jak czarne pnącza i liście zaczynają lekko drżeć, a potem poruszać się coraz intensywniej. Wyglądało to, jakby chciały zwinąć się w kłębek ochronny, próbując odsunąć się jak najdalej od Mithrilu. Im bliżej przysuwał grudkę, tym silniejsza była reakcja. Wydawało się, jakby dwa przeciwstawne pola sił walczyły ze sobą, a jedno próbowało pokonać drugie. Kiedy trzymał metal przy liściach dłużej, zauważył, że czerń stopniowo blaknie, jakby rośliny zaczynały odzyskiwać swój pierwotny kolor. Thiago zdał sobie sprawę, że trzymany w dłoniach minerał jest w stanie neutralizować spaczenie spowodowane anomalią kulkową. To naprawdę działało! Mieli jasne potwierdzenie, że istnieje bezpośredni związek między Mithrilem a anomalią. Mithril posiadał coś wyjątkowego, co pozwalało mu pokonać wpływ anomalii.

Tak, jak Thiago skupił uwagę na minerałach, tak Hauk eksperymentował z roślinami. Skoro anomalia miała swój negatywny wpływ na żywą roślinność, podjęto się próby znalezienia leku w świecie flory. Hauk miał zamiar przeprowadzić kilka eksperymentów: najpierw chciał zanurzyć spaczoną roślinę w soku zdrowej rośliny tego samego gatunku, a potem odwrotnie, dobrą roślinę w soku spaczonej. Po zaobserwowaniu reakcji, planował przejść do innych mieszanek. Eksperymenty, podczas których Hauk nie zauważył kompletnie żadnych reakcji dotyczyły nargili, aloesu, mniszka lekarskiego oraz lipy drobnolistnej. Natomiast testy mięty pieprzowej, dziurawca zwyczajnego oraz rumianku były obiecujące. Wyciągi z tych roślin w połączeniu ze spaczonymi wywołały reakcje, które mogły sugerować poprawę, pewnego rodzaju regenerację. Jednak to złocień maruna sprawił najsilniejszą reakcję, która została skrzętnie przez badacza zanotowana. Hauk mógł wyraźnie dostrzec, że połączenie miąższu i liści z sokiem ze spaczonych roślin… działa! Doszło do reakcji i to bardzo silnej, tak jakby złocień maruna już wchodził w ścisłą reakcję… uzdrawiania.

Aneriel* także dołączyła do eksperymentów. Postanowiła zbadać właściwości olejku lawendowego, znanego z jego uspokajającego i leczniczego działania. Dodała olejek do soku ze spaczonych roślin. Początkowo nic się nie wydarzyło, jednak po zwiększeniu dawki z pięciu do dziesięciu kropel olejek lawendowy zadziałał, powodując reakcję neutralizującą właściwości czarnego jak smoła soku ze spaczonych roślin. Kierując się prostotą pierwszego odkrycia Aneriel* postanowiła sprawdzić jak zadziała imbir, który z powodzeniem stosuje się w łagodzeniu migreny i nudności, często towarzyszących bólowi głowy. Dodała do mieszanki ziołowej Alberto dwadzieścia pełnych dużych łyżek Mikstur Maji, po pięć z każdej. Nastąpiła zmiana barwy mieszanki. To Elfka zaproponowała by zamiast Mikstury Maji wykorzystać w badaniach sproszkowany Mithril.

Alberto, wertując notatki i przeglądając księgi, przypomniał sobie, że wierzba biała ma zastosowanie w lecznictwie, właśnie związanym z bólem głowy. Chciał też sprawdzić czy jego mieszanka z mięty, konopi, miłorzębu oraz mięty pieprzowej w połączeniu z lawendą albo Miksturą Maji coś da. Wkrótce okazało się, że wierzba biała nie przyniosła żadnych zmian. Należało próbować dalej. Alberto przetestował własną mieszankę w połączeniu z lawendą, większą ilością imbiru, ale mniejszymi dawkami Mikstur Maji. Druga kompozycja była identyczna tylko z pięcioma łyżkami mikstur dla Maji. Trzecia zaś próba to połączenie mieszanki Alberto, lawendy, małej ilości imbiru oraz czterema łyżkami mikstur dla Maji. I przy tym ostatnim teście badacz zauważył znaczący efekt działania na spaczone rośliny. Innym pomysłem Alberto było wytworzenie bazy do maści, do której wykorzystał zioła, 100 gram oleju z oliwek oraz 20 gram wosku pszczelego. Jednak kluczowymi, jak się później okazało, były nalewki mithrilowe. Pierwsza nalewka: ⅕ rozkruszonego Mithrilu i ⅘ spirytusu — odstawiona na około miesiąc oraz druga nalewka: ⅕ rozkruszonego Mithrilu i ⅘ spirytusu — podgrzewana na małym ogniu przez dwie godziny.

Odkrycie Benjamina

Aneriel* wyznaczyła profesora Benjamina do zadania na zewnątrz, poza laboratorium. Miał przynieść świeże próbki śniegu, gałęzi świerku, modrzewia, mchu oraz jałowca. Anomalia Wiecznej Zimy cały czas trwała, więc chciano przetestować składniki z tego regionu. Tym bardziej, że profesor postawił śmiałą tezę, że być może magowi Filionowi* udało się w jakiś sposób pobrać cząstkę anomalii i zabezpieczyć ją Mithrilem. Benjamin, przygotowany na zimową noc w Dionest, ruszył w towarzystwie strażnika, niosąc pochodnię. Pod osłoną księżyca i posępnych cieni gór Ardreth zbierał próbki. Jego misja poprowadziła go ku wodospadowi, którego groźny majestat skrywał pradawną tajemnicę. W świetle Luminusa, pośród wilgotnych skał i lśniących mchów, profesor natrafił na szkielet. W zimowej aurze, gdzie rządzi mróz, ciało mogło dużo wolniej poddawać się rozkładowi. Zapewne ptaki padlinożerne (w tym sęp płowy) mogły mieć swój udział w oczyszczaniu kości z mięsa. Interesującym odkryciem był także odporny na korozję, złoty amulet, który znalazł przy szczątkach i zabrał do identyfikacji. To elfi strażnik Favllird* rozpoznał na amulecie herb rodu Yavien. Od lat pełnił służbę na dworze Namiestniczki i był absolutnie pewny identyfikacji. Aneriel* rozpoznała bez cienia wątpliwości, że amulet, należał do poszukiwanego kiedyś maga Filiona*. Ośmieliła się też wyrazić tezę, że prawdopodobnie rzucono na amulet czar ochronny, którego moc wygasła na skutek pojawienia się nowych anomalii. To dlatego było możliwe odkrycie szczątków dopiero teraz. Profesor Benjamin miał nieprawdopodobne wprost szczęście być w odpowiednim miejscu, o odpowiednim czasie. Demonolog znał się na anatomii ras bardzo dobrze. Bez problemu uwzględniając kruchą i smuklejszą budowę ciała u Elfów, potwierdził, że szkielet należał do Elfa. Natomiast po miednicy stwierdził, że mają do czynienia z mężczyzną. Wszystkie dowody wskazywały na to, że były to szczątki zaginionego maga Filiona*. Nie wiedzieli tylko jak dokładnie zginął… i kiedy?

Tajemnicze grzyby, tajna komnata i drugi krąg

Gdy klapa została otwarta, na prośbę Fridy, jako pierwszy po schodach prowadzących w dół i mrok zszedł elficki strażnik Thalionar*. Upewnił się, że nie ma żadnych magicznych pułapek ani innych zagrożeń, a przy tym dostrzegł delikatne lśnienie na ścianach. Po potwierdzeniu, że jest bezpiecznie, Inkwizytorka z entuzjazmem ruszyła za nim, niosąc słoiczki i papiery do robienia notatek oraz zbierania próbek. Thalionar racząc waderę swoim poczuciem humoru, oświetlał jej drogę wskazując na jarzące się grzybki. Zafascynowana Frida postanowiła je naszkicować i zabrać kilka na badania. Przeprowadziła też pierwszy test, sprawdzając ich reakcję na mithrilowy talizman — bez efektu. Jednak przy kontakcie ze stalową wsuwką do włosów grzyby rozbłysły intensywniej. Pojawił się i drugi z elfickich strażników przynosząc wieści o odkryciu szkieletu przy wodospadzie. Frida, gdy skończyła ryciny i notatki, wkrótce do nich dołączyła. W centrum wiekowego, pomieszczenia odkryli doskonale zachowany krąg przywołań. Przerażający widok stanowił stos szczątków Maji. W rogu znajdował się ołtarz, a za nim spoczywało zmumifikowane ciało człowieka. Na jednej ze ścian wisiał rozciągnięty wyblakły pergamin z inkantacją spisaną w języku tajemnym. W momencie, gdy Frida postanowiła opisać wszystko, co znaleźli na zabranych ze sobą pergaminach, poprosiła by Elf Favllird* – drugi ze strażników — sprawdził czy grzyby zareagują na bliskość kręgu przywołań. Okazało się, że na skutek zetknięcia z kręgiem grzyby stały się tak ciepłe i lśniły tak mocno, iż zaczęły eksplodować. W tym czasie Thalionar* miał sprawdzić szczątki znalezione przy ołtarzu. Na podstawie medalionu, który nieboszczyk-mumia miał na sobie, mogli wywnioskować, że, zgodnie z przewidywaniami Aneriel*, był to jeden z uczniów Filliona*, i to prawdopodobnie on postanowił sprowadzić demona do podziemi laboratorium, co przypłacił życiem. Frida zaś poprosiła o pomoc profesora Benjamina jako znawcę demonologa, aby to rzucił swym wprawnym okiem na inkantację, którą przepisywała Inkwizytorka oraz na krąg przywołań. Od razu wszyscy zebrani zostali zrugani przez profesora, by nie zbliżali się do kręgu, gdyż wciąż mógł być niebezpieczny. Frida poprosiła Thiago by ustalił z jakiego kamienia zbudowano nowoodkryty krąg przywołań. Był on z granitu.

Rozwiać tajemnice przeszłości

To Elf Thalionar* był tym, który ośmielił się dokonać rekonstrukcji dramatycznych wydarzeń, które prawdopodobnie miały miejsce w Laboratorium Filiona. Nigdy nie uzyskają pewności, ale zbyt wiele elementów łączyło się w sensowną całość. Mag Filion* był symbolem swoich czasów — mędrcem i wybitnym magiem. Pierwotnie była tu tajna posiadłość Filiona*, który wraz z innymi pracował przy projekcie stworzenia Pól Nadziei i związanej z nimi nierozłącznie osady Ziindi. Ci „inni”, to nie tylko inni magowie, ale też jego uczniowie. Mistrz kontynuował swoje badania nad Maji. Te istoty nie żyją wiecznie, są tak samo śmiertelne jak ludzie, więc można przyjąć, że miał obiekty do badań, które umarły śmiercią naturalną. Był magiem, ale też uczonym. Nie musiał nikogo zabijać. O tym miejscu, wiedziało bardzo wąskie grono osób: ówczesny Namiestnik, Rektor Akademii Magii, skryba, kilku strażników, architekt i grupa robotników, która wzniosła budynek. Wszyscy pod przysięgą zachowania tajemnicy. Mag Filion* miał nieposzlakowaną opinię, cieszył się ogromnym szacunkiem… Jednak wiemy, że pokusa zdobycia wiedzy jest równie silna, podobnie jak chęć posiadania władzy, złota czy pozycji. Trzeba uwzględnić także scenariusz, że faktycznie pod koniec życia, bo w okolicy 100 roku n.e. gdy zakończono budowę osady był już u kresu swych dni. Mógł postawić wszystko na jednej szali i zaryzykować rytuał przyzwania demona. Wiemy, że nie miał kompletnej inkantacji, a nawet jeśli wyśnił Księcia, czy uległ podszeptom, to jego rytuał się nie powiódł. Stąd strzaskany krąg przyzwań na górze. Na razie wszystko mu się przysłowiowo kleiło, było to spójne w jego perspektywie. Zawsze się znajdzie w szeregu jakiś zdrajca… Zawsze. A zazdrość jest motorem najpotężniejszym ze wszystkich. Zawiść jednego z uczniów, który zaślepiony skrywaną przez lata nienawiścią skalał się morderstwem — czynem haniebnym i godnym potępienia. Łatwo było sobie wyobrazić, że Filion* udał się nad wodospad w asyście swego najbliższego ucznia, który niby wspierał Mistrza, ale tak naprawdę cenił kapłana Fryderyka* i był jego naśladowcą, z czym krył się przed Filionem*. Niczego nie spodziewający się mag, dźgnięty nożem lub po prostu zepchnięty, zostaje zrzucony ze skał, w toń wodospadu. Resztkami sił dotarł do brzegu. Zbyt słaby by użyć czar Poświęcenie czy Ostatnia Pomoc. Umarł samotnie, być może rzucając ostatnie zaklęcie na amulet, by zabezpieczyć swoje ciało przed drapieżnikami i zwiększyć szanse na odnalezienie go w przyszłości. Nikt jednak początkowo go nie szukał, a szczątki odkrył dopiero profesor Benjamin. 

Uczniowi Filiona* łatwo było podszyć się pod mistrza. Miał wiele lat, by nauczyć się podrabiać jego pismo, zdobyć dostęp do księgozbioru i poznać jego nawyki. Zakazana magia zawsze kusi. Uczeń chciał prześcignąć Mistrza i nie gnębiony kontrolami Inkwizycji, wszak ta o tym miejscu jeszcze nie wiedziała, wybudował dodatkową komnatę. Nie mógł skorzystać z oryginalnego kręgu, bo ten był pęknięty. W razie pytań łatwo byłoby mu upozorować, że mag Filion* zginął przez nieudany rytuał przyzwania demona. Morderca stworzył nowy krąg, zwabił tu Maji pod pretekstem badań i leczenia, a ci, nie podejrzewający pułapki, wszak Filion* im krzywdy nigdy nie czynił, zaufali uczniowi i tu przybyli. Nie docenili jego talentu magicznego. Uwięził tu całkiem sporo Maji. Nie byli obiektami do badań lecz istotami złożonymi w ofierze. Jeśli rytuał wymagał krwi, (a jak wiadomo, to właśnie Maji zwalczają anomalie) ich krew dla demona była nader satysfakcjonująca. Jeśli rytuał wymagał ich animy, esencji życia, to im ją ukradł. Chociażby czarem Kradzież Życia. 

Uczeń wymyśla zabezpieczenie otwierania klapy wiążąc kamienie z numerologią i uchwytami. Mimo wszystko, laboratorium powstało za wytyczną panującego wtedy Namiestnika. Mag Filion* mógł przez lata pracować samodzielnie, nie niepokojony przez władze, dając mu spokój potrzebny uczonemu. Po zabójstwie Filiona* istniało jednak ryzyko, że ktoś mógłby go tu nakryć i zainteresować się tym „uczniem” Mistrza… W końcu nastał dzień, w którym zdecydował się na przyzwanie demona. Sądząc po tym, jakie sekrety zdradza stan jego kości można przyjąć, że była to istota z domeny Vidroh. Udany rytuał przyzwania wymknął się spod kontroli. Demon musiał przerwać ochronne pieczęcie i się uwolnić, po czym zabił tego, kto go przyzwał. Kilkoru Maji udało się uciec na górę, lecz tam zginęli nie zdążywszy opuścić laboratorium. Udało im się jednak zamknąć klapę… I na te właśnie szczątki natrafiła pierwsza z drużyn uczonych ponad dwa lata temu. Nie wiadomo jaka była siła tego demona, ale na pewno na tyle potężna, że doszło do częściowego uszkodzenia laboratorium. Byt albo udał się z powrotem do swego wymiaru albo krąży nadal, gdzieś w rzeczywistości. Jedyne pytanie, na które nie było nawet hipotetycznej odpowiedzi, to skąd w laboratorium wzięła się anomalia kulkowa, ta, która została zachowana w skrzyni? Czy była tam już za czasów Filiona*, czy przyniósł ją jego uczeń? Wiadomo jedynie, że szkodzi rasom i może być cząstką magii, której współcześni magowie nie rozumieją. Ówczesny Namiestnik prędzej czy później dowiedział się, że mag Filion* zaginął, a w laboratorium widziano strzaskany krąg. Nie dziwota, że chciano aby zapomniano o tym miejscu. Nikt nie chciałby, aby znane imię maga Filiona* zaszkodziło magom, Akademii i Namiestnikowi. Po wiekach Ithiel z rodu Yavien* chciała odkryć, co się stało z jej przodkiem. Wykluczono z całą stanowczością, że mag Filion* mógłby popełnić samobójstwo. Elfy zbyt szanują życie i boginię Athiel by się na to zdobyć.

Eureka!

W Laboratorium Filiona doszło do niezwykłego przełomu, jakby wszechświat sprzyjał badaniom. Jakiś czas później maść, którą sporządził Alberto w połączeniu ze wszystkimi najsilniej działającymi odkrytymi składnikami została przetestowana na nim samym. 

Posmarował nią sobie czoło. Spodziewał się najgorszego… ale nie… nic z tych rzeczy… wręcz przeciwnie! Stała się rzecz niesłychana, bowiem ból, który go gnębił przez ostatnie lata… zniknął. Czas mijał szybko. Nawet nie wiedzieć kiedy… Alberto wziął ostudzoną nalewkę mithrilową. Była po prostu piękna i idealna. Klarowna! Mógł ją przetestować. Wlał odrobinę do soku ze spaczonych roślin i eureka! Cud! Udało się! Nastąpił moment epokowego odkrycia! Nalewka zadziałała, bo sok zmienił swą barwę na taki, jaki powinien być z wyciśniętej dopiero co świeżej żywej rośliny. Mężczyzna zdawał sobie jednak sprawę, że to, co działa na spaczenie roślin może inaczej wpłynąć na organizm u istoty rozumnej. Alberto odkrył bazę do leku na niemożliwe, ale to połączenie nalewki mithrilowej, lawendy oraz złocienia maruny sprawiło, że zarówno on, jak i Aneriel*, pozbyli się w końcu negatywnych skutków anomalii. Przetestowali lek na sobie i obyło się bez skutków ubocznych. Nie pozostało im nic innego jak podzielić się tą radosną nowiną z Namiestniczką Dionestu i medykami, którzy walczyli o życie poważnie chorego strażnika. 

Niezwykłe grzyby

Nim wyruszyli w drogę powrotną, przeprowadzono kilka testów na nowoodkrytym gatunku grzybów. Mianowicie Frida postanowiła je ugotować. I niestety, stały się nie tyle miękkie co papkowate. Wszystko wskazywało na to, że te grzyby nie tolerowały wysokich temperatur, a biorąc pod uwagę miejsce ich znalezienia: zimne, chłodne i wilgotne, to się mogło nawet zgadzać. Nie były to małe grzyby. Kilkukrotność wielkości pieczarek. Potwierdzono raz jeszcze, że grzyby zaczynają się jarzyć i świecić przy kontakcie ze stalą. Hauk natomiast przeprowadził serię prób. Zafascynowany nowym gatunkiem, wycisnął grzybowego soku z jednego dużego egzemplarza, choć ilość tego była minimalna. Drugi okaz pokroił na kawałki i nawlekł na nić, planując sprawdzić reakcję na ciepło przy ognisku, zamiast suszyć go naturalnie, jak prosiła Aneriel*. Hauk chciał jednak sprawdzić wynik kontaktu ze źródłem ciepła podanym inaczej niż gotowanie. Trzeci grzyb trafił do miski ze śniegiem. Hauk zauważył, że grzyby zareagowały na śnieg, a ich regeneracja mogła być związana z anomalią Wiecznej Zimy, w której się znajdowali. 

Tam, gdzie wcześniej były pocięte grzyby, pojawiły się nowe, delikatne egzemplarze o różowych kapeluszach, które świeciły w mroku jak gwiazdy. Ich powierzchnia połyskiwała srebrzystą mgiełką, a małe świetlne punkty tworzyły zjawiskowe wzory, przypominające mapy nieba lub świetliki. Grzyby emanowały ciepłem i miały miękką, jedwabistą teksturę. Istniało duże prawdopodobieństwo, że powstały na skutek rytuału i były jakimś skutkiem ubocznym. Możliwe, że ich źródła należy szukać w czasach po Wielkiej Destabilizacji Magii i Anomalii Wiecznej Zimy.

*NPC

Następstwa fabularne

  • Alberto Celaeno, Hauk, Thiago oraz Aneriel z rodu Galindare* są odkrywcami leku na skutki tzw. „anomalii kulkowej” i zyskują sławę pośród środowiska uczonych w mieście Abamatu.
  • Dzięki zastosowaniu lekarstwa udało się uratować życie ciężko chorego strażnika Angarila* ze świty Namiestniczki. Angraril* wcześniej przewoził skrzynię zawierającą anomalię i uległ jej negatywnemu wpływowi. Bohaterowie zyskują wdzięczność zarówno strażnika, jak i samej władczyni Dionestu –- Ithiel z rodu Yavien*.
  • Zarówno do Alberto, jak i na ręce całej drużyny, trafił list od rodziny elfiego strażnika, którzy podziękowali za uratowanie mu życia. Zadeklarowali przy tym, że w miarę możliwości, mogą liczyć na ich wsparcie, gdyby kiedyś zaszła taka potrzeba. 
  • Linus Meinn, Lyan, Queviel, Rhianwen i Rukh otrzymali od Aneriel z rodu Galindare* listy z wieścią o odkryciu leku na skutki „anomalii kulkowej” oraz po słoiczku odkrytego lekarstwa. [Gracze mogą to uwzględnić w swojej historii postaci.] 
  • Frida jest odkrywczynią nowego gatunku grzybów, które na jej cześć nazwano „Fridzykami”. [Otwiera to wątek do dalszych badań.]
  • Badacze uzyskali zgodę Aneriel* na kontynuowanie badań nad nowo odkrytym gatunkiem grzyba w innych warunkach niż w Laboratorium Filiona. Zobowiązani zostali do zachowania dyskrecji skąd uzyskali grzyby. Aneriel* zaznaczyła, że nie bierze odpowiedzialności za ewentualne skutki uboczne indywidualnych eksperymentów. Każdy z badaczy został zobowiązany do dzielenia się obserwacjami w kwestii tych grzybów. Otrzymali próbki grzybów do badań.
  • Benjamin Berks natrafił przy górskim wodospadzie na szczątki maga Filiona z rodu Yavien*, które przetransportował z pomocą strażnika do Laboratorium Filiona. Uczony uzyskał sowite wynagrodzenie i wdzięczność Areontki Ithiel z rodu Yavien*.
  • Ithiel z rodu Yavien* przybyła do Laboratorium Filiona, aby zabrać szczątki swojego przodka i zapewnić mu godny pochówek. Mag Filon został pochowany w Abamatu.
  • Odkryte szczątki pomordowanych Maji zostały przewiezione do osady Zindii, gdzie odbyła się uroczysta ceremonia pochówku.
  • Nowo odkryty krąg przyzwań może stanowić potencjalne zagrożenie. Decyzję co do kręgu ma w przyszłości podjąć Namiestniczka Dionestu.
  • Alberto Celaeno otrzymuje zgodę-przepustkę do zbiorów Biblioteki Akademii Magicznej w stolicy Amarth — Asylum. [Tylko na drodze fabularnej Opowieści FG.]
  • Alberto otrzymał od Aneriel* kopię „Księgi Ziołowych Eliksirów Elfich Uzdrowicieli”.
  • Hauk otrzymał od Aneriel* kopię „Żywiołowe Harmonie: księga Mędrców Natury”.
  • Benjamin otrzymał od Aneriel* kopię „W Świetle Ognia, W Potoku Wody, Na Wietrze, Pod Ziemią: zapiski Magii”.
  • Frida otrzymała od Aneriel* kopię „Księga Zorzy: tajemnice gwiazd względem Fallathanu”.
  • Thiago otrzymał wynagrodzenie w wysokości 1383676 Miedzianych Krabów. Dodatkowo Aneriel zapewniła go, że niejednokrotnie skorzysta jeszcze z jego usług, a także zarekomenduje go w mieście Abamatu jako znakomitego specjalistę.
  • Alberto, Hauk, Frida i Benjamin uzyskali od Aneriel* listy polecające, które honorowane są w środowisku uczonych w Amarth. Mogą pomóc na przykład w znalezieniu zatrudnienia itp.
  • Laboratorium Filiona pozostaje wciąż ściśle tajne, a badacze, którzy tam pracowali, nie znają drogi do tej lokalizacji. Są również zobowiązani do zachowania pełnej dyskrecji dotyczącej wszelkich szczegółów związanych z jego istnieniem i prowadzonymi tam badaniami.
  • Opracowanie lekarstwa zapewniło teraz badaczom skuteczną ochronę przed wpływem „anomalii kulkowej”, umożliwiając im spokojne i bezpieczne kontynuowanie badań nad jej naturą. Aktualnie skrzynia z anomalią jest w Instytucie Badań Anomalii w Abamatu.  [Otwiera to wątek do dalszych badań.]
  • Nie osobiście, ale dzięki służbie Aneriel*, po mieście Abamatu krążyły plotki o zadzierającej nosa baronowej Adeline Batrel z Imperium, która za zachowanie swoje oraz jej przybocznego nie zostałaby dopuszczona do badań nad lekiem.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Adeline Batrel [1751], Alberto Celaeno [51], Benjamin [407], Frida Langer [1064], Gia Blackfeather [1283], Greyd Hraveir [2144], Layla Valente [1088], Thiago [2056]

Typ wydarzeń

Opowieść — Wątek Dodatkowy

Powiązania

Prowadzenie

MG prowadzący: Dril’taera [9]

Autor wieści

Dril’taera [9]

Korekta

Adeline [36]

Zajrzyj do tekstu na wiki.kf2.pl

reflinkLOGO