Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie — cz.1

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

26 Kahala (października) 1376 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

  1. Mała Vanthia, Illtrium, Górny Park

Przebieg wydarzeń

Kryzys na Małej Vanthii miał wiele oblicz: raz były to głośne zamieszki, a czasem ciche, rodzinne tragedie, podobne tej, która dotknęła Mirtę*, ogrodniczkę z Górnego Parku. Kiedy nie mogła znaleźć swojej rodziny, która niedawno przybyła na Małą Vanthię w poszukiwaniu schronienia, z pomocą Lindela* napisała ogłoszenie, licząc na pomoc ochotników. 

Poszukiwania zaczęły się wieczorną porą 26 Kahala. Na miejscu stawili się Solveig von Düster, szlachcianka i jasnowidzka, zaangażowana w sytuację na Wyspie od samego początku, Alma Adler, znana na Małej Vanthii detektywka, Czarny Płaszcz Wilhelm Gass, Anthiopé Duivel — elfia śledcza, a także jej przyjaciel i uczony, Theodor Royce. Mirta*, widząc tak liczną grupę, zdała się na chwilę uspokoić, w przeciwieństwie do Lindela*, który, nauczony doświadczeniem wcześniejszych patroli w Parku, łypał krzywo na zgromadzonych.

Ogrodniczka* przedstawiła im sytuację: jej rodzina — matka Kassia*, ojciec Toren, oraz młodsze rodzeństwo: Sara i Kol, przybyli do Illtrium kilkanaście dni wcześniej, statkiem z Amarth, wraz z innymi imigrantami. Spotkali się, wygospodarowała im nawet schronienie w szopie na obrzeżach Parku, nim nie znaleźli sobie stałego lokum, ale w pewnym momencie zaginęli bez śladu. Szukała ich na własną rękę, bo znała Park i Illtrium jak własną kieszeń, ale bezskutecznie. Nie wierzyła, że bliscy mogli zostawić ją bez słowa. 

Drużyna od razu ruszyła do działania, zadając pytania, by doprecyzować sytuację. Rozważali każdą możliwość, dzięki czemu udało im się ustalić dokładniejszy rys sprawy: nie było możliwości, by rodzina Niziołków skryła się w obozowisku na Placu Tynstara. Obsługa Kufla i Kości nie widziała zaginionych, podobnie jak nikt w okolicy. Nie było też nic wiadomo o osobach z pokładu statku, którym podróżowali, ani nic nie wskazywało na to, by łatwo było ich odnaleźć, rozpierzchłych po całym mieście. Udało im się też określić cechy charakterystyczne grupy: matka Mirty* była nieco niższa od samej ogrodniczki, z kręconymi włosami poprzetykanymi siwizną; Toren* był mężczyzną przy tuszy, miał heterochromię oraz nosił kraciasty szalik, Sara*, dwunastoletnia Niziołka, była również bardzo podobna do Mirty*, a Kol*, jej dziewięcioletni brat, miał bliznę na policzku — pamiątkę po wypadku z dzieciństwa. Matka zajmowała się pleceniem wiklinowych koszy, by zgromadzić nieco pieniędzy, podczas gdy ojciec, jako zdolny majsterkowicz, oferował swoje usługi naprawcze. Rodzina nie pozostawiła pożegnalnego listu, więc naturalną koleją rzeczy było poszukanie poszlak w składziku, do którego zaraz ruszyli.

W drodze na miejsce Solveig dostrzegła Dianne* — kobietę, którą znała jeszcze z pierwszych zamieszek u Euzebiusza. Oddaliła się od grupy, by z nią porozmawiać, podczas gdy pozostali przyjrzeli się miejscu, gdzie nocowała grupa Niziołków.

Wilhelm, nawykły do prowadzenia śledztw, zauważał schematy: Kassia musiała być pedantką albo chociaż osobą wyjątkowo uporządkowaną, ponieważ mimo ograniczonej przestrzeni, wszystko w środku było poorganizowane. Zauważył spleśniałe jedzenie, więc łatwo było wydedukować, że nikt nie pomieszkiwał tam od czasu zniknięcia ostatnich lokatorów. Theophil, zdając się na swój nos, również wywnioskował, że nie było ich tu od dawna — stęchlizna i zimno sugerowały, że nikt nie dogrzewał izdebki od wielu dni. W skrzyni po ubraniach nie brakowało płaszczy, a na ziemi leżały porozrzucane zabawki, chociaż brakowało cennych przedmiotów. Czy mogło to być porwanie z uprowadzeniem? Luźne rozważania śledczych, rzucane w eter, coraz bardziej niepokoiły Mirtę*.

Tę tezę obaliła Anthiopé, przyglądając się drzwiom w poszukiwaniu śladów włamania. Fachowa ocena pozwoliła jej stwierdzić, że nikt nigdy nie wyłamał tam zamka, a i niewielkie okna wydawały się nienaruszone. Kogokolwiek tam wpuszczali, wszedł z własnej woli, najpewniej zaproszony. Podobnie Alma znalazła skrzynkę z narzędziami Torena*, co sugerowało, że nie ruszył do pracy i nie zaginął po drodze. Upewniła się z ogrodniczką*, czy nic nie zginęło — okazało się, że tylko nieliczne narzędzia, w tym łom.

Prawdziwy przełom w sprawie przyniosła rozmowa Solveig z Dianne*, która pamiętała troskę, jaką szlachcianka okazała jej w czasie potrzeby. Wyjawiła, że rodzina Mirty* rozmawiała z dziwną, nawiedzoną kobietą, która pojawiła się w Parku niedługo przed ich zniknięciem. Później nie była w stanie przypomnieć sobie, by widziała w okolicy ani ją, ani rodzinę Niziołków. Dodała za to, że dzieci, które kręciły się i bawiły w okolicy, wykrzykiwały niepokojące hasła o końcu, których nie dałyby rady same wymyślić. Pani von Düster podziękowała za pomoc. Raz jeszcze wykazała się dobrodusznością, oferując uchodźczyni i jej dzieciom schronienie i pracę w swoich włościach, którą Dianne* z wdzięcznością przyjęła. 

Choć kobiety rozmawiały w pewnym oddaleniu od grupy, czułe ucho Anthiopé wyłapało fragment o dziwnych hasłach oraz nawiedzonej kobiecie. Detektywka od razu skojarzyła to z własnymi doświadczeniami z Placu Tynstara i wydedukowała, że rodzinę Mirty* mogli zabrać kultyści. Choć Solveig zareagowała od razu, starając się uciszyć elfkę, nie udało się — ogrodniczka* usłyszała te słowa wyraźnie, co zaowocowało u niej wybuchem słusznej paniki. Podczas gdy Solveig próbowała ją uspokoić, w tle śledztwo trwało dalej. 

Wilhelm, rozglądając się za szczegółami, które mogli przeoczyć, natrafił w końcu na luźną deskę w podłodze. Pod nią znajdowało się dziesięć wisiorków z wystruganymi symbolami Kultu Końca. Grupa dyskutowała chwilę na temat możliwych rozwiązań. Gass wysnuł ostateczną teorię, z którą wszyscy się zgodzili: wyglądało na to, że rodzina Niziołków mogła zostać zwerbowana lub zmanipulowana przez kultystów. Sugerował, że to rodzice zostali zindoktrynowani, podczas gdy dzieci podążyły za nimi, bo nie miały wyboru. Nie zakładał, że ktokolwiek został skrzywdzony, choć sugerował, że powinni działać od razu, by zminimalizować ryzyko. Theophil wypytał Lindela* o miejsca, w których najczęściej widywano kultystów na Wyspie — elf wspomniał o Dzielnicy Portowej, w której odnaleziono dwa schronienia heretyków. Wszystko sugerowało, że musieli przenieść się do illtryjskich doków.

Lindel* poprosił jednak, by wstrzymać się o dodatkowy dzień, mając na względzie dobro Mirty*. Roztrzęsiona Niziołka musiała zebrać myśli i się uspokoić, nim miała być w stanie pomóc w dalszych poszukiwaniach. Oboje byli bardzo wdzięczni grupie śledczych, choć wiedzieli, że to jeszcze nie koniec. 

Drużyna zgodziła się na kontynuowanie poszukiwań w innym terminie, co miało pomóc im w lepszym przygotowaniu się do zadania. Ustalili miejsce i czas kolejnego spotkania, po czym oddalili się do swoich obowiązków. Jedynie Alma wraz z Anthiopé pozostały w Parku dłużej, wymieniając się informacjami na temat Kultów oraz dotychczasowych wydarzeń na Małej Vanthii, by ustalić jak najwięcej faktów, zanim się rozejdą.

*NPC

Następstwa fabularne

  • Solveig, Alma, Anthiopé, Wilhelm oraz Theophil mogą prowadzić dalsze śledztwo w sprawie zaginięcia rodziców Mirty*. Grupa ma spotkać się w Dzielnicy Portowej w Illtrium, by kontynuować zadanie.
  • Mirta* i Lindel* są niezwykle wdzięczni za pomoc i zapamiętają okazaną im troskę.
  • Dianne* przyjmuje pomoc Solveig i otrzymuje schronienie w jej włościach, wraz z córką i synem.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Alma Adler [91], Anthiopé Duivel [2068], Solveig von Düster [112], Theophil Royce [978], Wilhelm Gass [1986]

Typ wydarzeń

Karczma — Wydarzenie Doniosłe

Powiązania

  • Wieści: „Ciemne chmury nad Małą Vanthią”, „Kryzys w Kuflu i Kościach”, „Patrol w Górnym Parku”, „Kolejny patrol w Górnym Parku”

Prowadzenie

Karczmarz prowadzący: Bianca [16], Karczmarz pomocniczy: Francesca Delacroix [50]

Autor wieści

Bianca [16]

Korekta

Nestan-Darejan [74]

Zajrzyj do tekstu na wiki.kf2.pl

reflinkLOGO