Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie — cz.2

Opis

Data rozgrywania się wydarzeń

10 Webala (listopada) 1376 roku

Miejsce rozgrywania się wydarzeń

Mała Vanthia, Illtrium, Dzielnica Portowa

Przebieg wydarzeń

Po pierwszym etapie śledztwa w sprawie zaginionej rodziny Mirty* grupa śmiałków postanowiła spotkać się w Dzielnicy Portowej Illtrium, dokąd zaprowadziły ich poszlaki. Powoli zapadał wieczór, a zimny wiatr i strumienie deszczu wcale nie zachęcały do całonocnych poszukiwań. Mimo to drużyna stawiła się na miejscu, zgodnie z obietnicą.

W ciągu paru dni dzielących ich od pierwszego spotkania w Górnym Parku wszyscy uczestnicy poszukiwań mieli czas na samodzielne przygotowania.

Solveig, jako wieszczka, postanowiła skorzystać ze swojej mocy. Delikatną hipnozą udało jej się przekonać Dianne*, by sięgnęła do głębszych warstw wspomnień i podzieliła się swoimi spostrzeżeniami. Kobieta przypomniała sobie, że wisiorki znalezione przez Wilhelma pod deskami w szopie, wychodziły spod ręki ojca Mirty* — Torena*. Rozdawał je innym uchodźcom, a chętnym szeptał też coś do ucha. Dianne* nigdy nie dowiedziała się, co to było, ponieważ jej samej wisiorek się nie podobał, więc go nie przyjęła. Wróżenie Solveig także przyniosło pozytywny efekt. Wieszczka, skupiając się i czerpiąc moc w poszukiwaniu wskazówek, doczekała się jej: zobaczyła złamany ster, podłogę skropioną krwią oraz zabawkowego misia z obdartą głową. Gdy otworzyła oczy, w pamięć wryły jej się słowa: “Kiedy korzenie rosną za głęboko, cieniem kładą się na jabłka, które zaczynają gnić od środka. To, co dawniej dawało schronienie, dziś więzi i karmi własną pychę”.

Wilhelm postanowił wykorzystać swoje kontakty w Inkwizycji i wybadać sytuację kultystów w Illtrium. Niestety, nie odniosło to pożądanego skutku. Nie udało mu się wykorzystanie informacji Komandorii Illtrium na temat Kultu Końca — być może dlatego było im tak łatwo zinfiltrować uchodźców i mieszkańców Wyspy? W zbiorach przejawiały się wzmianki, tu i ówdzie, ale Gassowi nie udało się z nich utkać sensownej całości. Powiódł się za to drugi front — zwrócenie się do dowódców własnej Komandorii i złożenie im raportu. Przełożeni wyjawili mu, że podobne zaginięcia przybrały na częstotliwości w ostatnich czasach i że zazwyczaj ginęły osoby w ciężkiej sytuacji życiowej, dzieci oraz osoby starsze. Mógł więc wywnioskować, że Kult żeruje na najsłabszych mentalnie. Wspomnieli również temat krwawych rytuałów i poradzili, by Wilhelm działał szybko. Podobne informacje przekazano Theophilowi, który również postanowił zwrócić się o pomoc do illtryjskiej Inkwizycji. Miał okazję porozmawiać z jednym ze służących tam Czarnych Płaszczy, który musiał po raporcie Wilhelma zająć się tą sprawą uważniej, ponieważ udzielił mężczyźnie informacji na temat Kultu Końca na Małej Vanthii: była to cierpliwa i nieustępliwa grupa, żerująca na najbiedniejszych i najsłabszych, często podchodząca ich podstępem i powoli sącząca im kłamstwa. 

Anthiopé również skupiła się na informacjach na temat kultystów. Postanowiła porozmawiać z Ajaxem*, który, mając na względzie jej uczestnictwo we wcześniejszym patrolu, wyjawił, że niewiele wie. Z tego, co zaobserwował, co jakiś czas Kult wysyłał jedną lub dwie osoby, które wcielały się w rolę potrzebujących, po czym wpajały innym swoją ideologię. Niestety, gdy śledcza spróbowała skontaktować się w tej sprawie z lokalną strażą miejską, została spławiona. Władze miały ręce pełne roboty, więc nie dowiedziała się, co stało się z aresztowaną wcześniej kultystką.

Alma była w nieustannym kontakcie z Wilhelmem, więc przybyła na miejsce poinformowana o jego postępach. Sama miała zamiar wykorzystać siatkę informatorów i wcielić się w rolę uchodźczyni, w nadziei na zinfiltrowanie środowiska. Niestety, szpiedzy nie przynieśli wiele nowych informacji, ani też starania detektyw nie przyniosły nowych odkryć. Wśród imigrantów wykreował się swoisty mikroklimat: wiedzieli, kto był swój — a swoi nie pytali. Musiała zadowolić się gorzkim smakiem porażki i zdać się na informacje, które zdobyli inni.

Naturalnym było, by zaraz po spotkaniu się na miejscu wymienić się postępami w śledztwie. Wszyscy, oprócz Solveig, zdecydowali się wyłożyć karty na stół. Małomówność szlachcianki wzbudziła słuszne podejrzenia, a rozwinięta intuicja podpowiedziała Wilhelmowi, że Solveig nie była z nimi w zupełności szczera. Nie udało mu się jednak dojść do sedna sprawy, a panna von Düster pozostała nieugięta, nie wyjawiając grupie nic na temat usłyszanej w wizji przepowiedni. Podzieliła się za to informacjami, które usłyszała od Dianne*, dokładając do tego własną interpretację przepowiedni, którą przypisała plotkom od uchodźczyni. Nie zaspokoiło to podejrzliwości Gassa, ale na prośbę Lindela* porzucili dyskusję, nie chcąc marnować cennego czasu. Teren do przeczesywania i szukania poszlak był ogromny. Deszczowa pogoda i zimne powiewy wiatru nie sprzyjały mieszkańcom do wieczornych spacerów, ale wciąż kręciło się tam parę osób: przy zatoce para dokerów walczyła ze skrzyniami, przy latarni siedziała opatulona w szal starsza kobieta, podpierająca się kulami, a na beczce przed pobliską tawerną rozmawiało dwóch podchmielonych studentów, popalając pachnące ziołami skręty. Przemykając obok, bogato odziana para spieszyła się do domu, przytulona pod lichą parasolką.

Mirta* i Lindel* ruszyli w kierunku pary pod parasolem, od której nie byli w stanie wiele się dowiedzieć. Wilhelm zaś postanowił podejść do dokerów i spróbować przekupić ich poczęstunkiem. Tonem rozmowy uderzył w bliskie prostym chłopakom tematy, opowiadając o rzekomej kochance, która po upojnej nocy zostawiła u niego wisiorek — ten znaleziony pod deskami szopy, z symbolem Kultu Końca. Mężczyźni złapali przynętę i wyjawili mu, co wiedzieli: podobnych ozdób sprzedawano tutaj na pęczki, na każdym rogu. Któregoś razu zdarzyło się nawet, że ktoś rozdawał je za darmo. Ponoć kultyści byli w lwiej części napływowi, więc niewykluczone, że przypłynęli na Małą Vanthię na statku, razem z rodziną Niziołki. Robotnicy nie kojarzyli jednak żadnego incydentu ze zbrodnią na pokładzie. 

Alma poszła pod karczmę, porozmawiać ze studentami, pod pretekstem zapytania ich o papierosa. Z łatwością udało jej się nawiązać kontakt z młodzieńcami i była w stanie podpytać ich o dystrybucję wisiorków w dzielnicy. Wyjawili, że widzieli Niziołka sprzedającego ozdoby na rogu, nielegalnie, wnioskując po tym, że straż przeganiała go z miejsca na miejsce. Poprzedniego dnia byli świadkiem, jak dziecię Halfitów kręciło się po targu. Miało bliznę na policzku.

W tym samym czasie Solveig ruszyła w kierunku dzieci bawiących się w kałużach nieopodal. Podeszła do nich ze słodkościami, a malce nie miały problemów, by zaufać łagodnie wyglądającej kobiecie. Szlachcianka delikatnie drążyła temat, chcąc wybadać, czy i tutaj dzieci podłapały jakiekolwiek heretyckie hasła lub miały kontakt z rodzeństwem Mirty*. Gdy udała, że przypadkiem wypadł jej z kieszeni wisiorek, jedna z dziewczynek podzieliła się z nią, że jej mama ma podobny i kupiła go od kogoś w okolicy — kogoś, kto był niski, co znów sugerowało zaangażowanie Niziołków. Niestety, nim Solveig zdołała ustalić szczegóły, dzieci zostały zawołane do domu.

Ostatnią osobą do przepytania pozostała staruszka siedząca pod latarnią, do której ruszyli Anthiopé wraz z Theophilem. Kobiecina okazała się dużo cwańsza, niż wskazywałaby na to jej aparycja. Po dłuższej chwili targowania udało im się ją w końcu przekonać, by wyjawiła, co wie, jednak w zamian za przysługę. Dowiedzieli się, że kobieta widywała kręcącą się po okolicy parę Niziołków, czasem w towarzystwie jednego dziecka, chłopca albo dziewczynki, ale nigdy dwojga naraz. Przechadzali się w okolicy placu targowego, zawsze po zmroku. 

Po pozyskaniu wszystkich informacji grupa ponownie spotkała się w miejscu zbiórki, gdzie wymienili się zgromadzonymi poszlakami i wysnuli nasuwające się wnioski. Mirta*, słysząc potwierdzenie teorii, że jej rodzina może być uwikłana w interesy kultystów, ponownie zaczęła panikować. 

Śledczy wiedzieli, że nie było wiele czasu do stracenia, ale postanowili podejść do zadania mądrze i ruszyć na plac targowy po odpowiednim przygotowaniu, gdyż obawiali się zasadzki. Solveig przekazała wszystko, czego dowiedziała się od dzieci, ale postanowiła nie brać udziału w ostatniej części poszukiwań, jaką miała być ostateczna konfrontacja. Pozostali uzgodnili plan kolejnych działań i rozeszli się do domów, by naszykować się na starcie z kultystami.

*NPC

Następstwa fabularne

  • Grupa dowiaduje się, że Kult Końca ma swoją siedzibę gdzieś w obrębie Dzielnicy Portowej Illtrium. Są świadomi, jaką taktykę obierają kultyści i jakie są ich rytuały.
  • Anthiopé oraz Theophil zostają dłużnikami Yony*. Jej tożsamość nie została przez nich odkryta. Kobieta może zwrócić się do nich o wypełnienie umowy podczas przyszłych wydarzeń.
  • Solveig decyduje się nie brać udziału w konfrontacji z kultystami, ale Mirta* i Lindel* są jej wdzięczni za okazaną pomoc.
  • Wilhelm, Alma, Anthiopé oraz Theophil decydują się na odnalezienie kultystów i doprowadzenie śledztwa do końca.

Uczestnicy oraz informacje dodatkowe

Postacie graczy

  • Alma Adler [91], Anthiopé Duivel [2068], Solveig von Düster [112], Theophil Royce [978], Wilhelm Gass [1986]

Typ wydarzeń

Karczma — Wydarzenie Doniosłe

Powiązania

Prowadzenie

Karczmarz prowadzący: Bianca Adler [16]

Autor wieści

Bianca Adler [16]

Korekta

Nestan-Darejan [74]

Zajrzyj do tekstu na wiki.kf2.pl

reflinkLOGO