Krwawy Sport
Opis
Data rozgrywania się wydarzeń
1 Naqariona (lutego) 1375 roku
Miejsce rozgrywania się wydarzeń
Krwawy Dół, Illtrium, Mała Vanthia
Przebieg wydarzeń
Rozrywkowa Vanthia
Mała Vanthia była, jest i będzie w świecie Fallathanu miejscem szczególnym. Ta neutralna kraina to nie tylko malownicze krajobrazy, nadmorskie klify czy słynne kamieniołomy. To przede wszystkim ważny węzeł komunikacji morskiej, godne zaufania centrum finansowe i wysoko rozwinięta kultura. Mała Vanthia to miejsce, gdzie każdy, niezależnie od pochodzenia czy rasy, może bezpiecznie prowadzić interesy, ulokować kapitał czy organizować spotkania dyplomatyczne. Co jeszcze przyciąga tłumy oprócz handlu? Rozrywka!
O tak, rozrywka! W Małej Vanthii jej nigdy nie brakuje. To prawdziwe centrum fallathańskiej kultury, gdzie znakomite teatry, opera, balet i galerie sztuki przyciągają miłośników sztuki wysokiej. Dla szukających mniej formalnych atrakcji są teatry uliczne, operetki, potańcówki, pijalnie alkoholi, a nawet zamtuzy, od luksusowych po te mniej wytworne. Miasto żyje wydarzeniami, od targów po wystawne bale, które ściągają gości z najdalszych zakątków.
25 Cresaima 1374 roku Rada Dwunastu, w odpowiedzi na nietypowy wniosek Kessitana Lothrana*, postanowiła wydać oficjalną zgodę na zorganizowanie „Krwawego Sportu” — turnieju pełnego przemocy i pokazów siły, dotąd niespotykanego w takiej formie. Trudno rzec czy pomysłodawca miał na celu zaspokojenie pośród szlachty jakiś pierwotnych instynktów, ale widowisko pełne pokazu siły, przemocy i krwi brzmiało co najmniej intrygująco!
Widowisko miało odbyć się 1 Naqariona 1375 roku, dopiero gdy spełnione zostaną rygorystyczne wymagania: odpowiednie miejsce, ochrona widzów, grupa medyków i zaplecze dla zawodników. Krwawy Sport miał stać się nowym symbolem rozrywki na międzynarodową skalę, zapraszającym do udziału ochotników z wszystkich państw i spodziewającym się licznej widowni.
Przygotowania
Kessitan Lothran*, pomysłodawca i organizator „Krwawego Sportu”, był odpowiedzialny za wszystkie aspekty tego niezwykłego wydarzenia. Od znalezienia odpowiedniego budynku, zaplanowania ringu, rozmieszczenia pochodni, ław dla widowni, aż po zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom i gościom. Zajmował się także organizacją kadry medyków, zakwaterowaniem zawodników w karczmach, zapewnieniem dostępu do łaźni, jedzenia oraz bezpiecznego przechowania rzeczy osobistych. Do jego obowiązków należało również rozprzestrzenianie wieści o nadchodzącym turnieju, a także przyjmowanie zgłoszeń od zawodników — osobiście, przez posłańców, a nawet za pomocą wysłanych kruków. Każdy szczegół musiał zostać dopięty na ostatni guzik, ponieważ Kessitan* słynął z doskonałej organizacji i dbałości o szczegóły, zwłaszcza w przypadku wielkich wydarzeń.
Turniej, który organizował, miał nie tylko być widowiskiem, ale także zaskoczyć wszystkich — w tym arystokrację, która zazwyczaj nie miała pojęcia, jak wygląda prawdziwe, brutalne starcie. Kessitan* doskonale rozumiał, że choć wielu arystokratów łamało konwenanse i korzystało z hulaszczego życia, większość z nich była zamknięta w złotych klatkach, żyjąc w monotonii i ograniczona zasadami etykiety. Ten turniej miał wyjść poza zwykłe wyzwania rycerskie, gdzie stawka była niska, a emocje ledwo wyczuwalne. Lothran* chciał zaoferować coś innego — brutalność, krew, pot, prawdziwą walkę, która miała poruszyć i wywołać silne emocje, których arystokracja zazwyczaj unikała. „Krwawy Sport” miał być czymś, czego nie doświadczyli wcześniej — połączeniem krwawego spektaklu z luksusową oprawą. Kessitan* wiedział, że nic nie przyciąga uwagi tak skutecznie, jak krew i złoto, a zakłady będą naturalnym dodatkiem do rywalizacji. Czysta siła i wytrzymałość, bez broni i magii, tylko gołe pięści — to miało przyciągnąć nie tylko mężczyzn, ale również arystokratki, które z pewnością nie przejdą obojętnie obok półnagich zawodników, prezentujących swoją siłę w walce. Kessitan dobrze rozumiał, co sprzedaje się najlepiej i to potrafił wykorzystać. Przeczuwał, że taki turniej nie tylko stanie się sensacją, ale że na długo zostanie w pamięci wszystkich, którzy go zobaczą. Z pełnym zaangażowaniem modlił się do wszystkich bogów, by wydarzenie się udało. Choć był pewny swojego pomysłu, nie mógł oprzeć się ciekawości, jak odbiorą go uczestnicy i widzowie. To miało być wydarzenie, które rozniesie się echem, nie tylko w Małej Vanthii, ale także poza jej granicami.
Przybycie zawodników
Wieści o nadchodzących walkach rozniosły się po wszystkich gospodach stolicy Małej Vanthii, a także w innych państwach. Odzew ochotników był natychmiastowy i przerósł wszelkie oczekiwania organizatorów. Okazało się, że pomysł na takie widowisko spotkał się z ogromnym zainteresowaniem, a popyt na tego typu wydarzenia był wyraźnie odczuwalny. Igrzysk i chleba! Tyle że w wersji o wiele bardziej brutalnej. W ciągu zaledwie kilku dni skompletowano listę zawodników i przekazano im wszystkie zasady, które miały obowiązywać. Najważniejsza z nich brzmiała, że nie ma podziału na płeć, a także zakazano używania broni i magii. Liczyć się miały jedynie czysta zręczność, siła, szybkość i wytrzymałość. Kluczowy był również fakt, że w turnieju mógł wziąć udział każdy, niezależnie od wieku, pochodzenia, rasy, majętności czy profesji. Każdy miał szansę spróbować swoich sił w tej brutalnej rywalizacji.
Wielkimi krokami zbliżał się termin startu turnieju. A im było bliżej wyznaczonej daty, tym coraz większe udzielały się emocje. Ochotnicy mieli walczyć o Puchar Mordobijcy ze szczerego złota, wysadzany dodatkowo dla ozdoby krwawnikami i innymi kamieniami szlachetnymi. Wizja turnieju wzbudziła zainteresowanie nawet u samego władcy Małej Vanthii — Fredericka Abberley* i jego szanownej małżonki Allione*. Para zapewniła organizatorów, że przybędą na te widowisko.
Kessitan Lothran stał przy wejściu, w asyście strażników i witał każdą personę, która przekraczała próg. Oczywiście każdy musiał pokazać albo zaproszenie wstępu, albo zwój z potwierdzeniem zgłoszenia do turnieju, którzy zawodnicy otrzymali, tak aby nikt obcy prosto z ulicy się nie przemycił. Jeśli ktoś myślał, że ten turniej jest dla wszystkich, to się przeliczył. Miejsca dla widowni były przeznaczone dla Rady Miasta, arystokracji, reprezentantów możnych rodów i bogatych kupców. Poza tym, co było też logiczne — liczba miejsc w budynku była po prostu ograniczona. Nie zmieściliby się tu wszyscy.
I tak oto do Małej Vanthii przybyli: wojak i Ostwalczyk w jednym — Legalt Wachter; były członek grupy desantowo-szturmowej Korsarzy Nacjańskiej Zagłady, zaciekły obrońca wiary zwanej jako Kult Stotwarzowida — Juqqi; Ruan z Górskiej Ferajny — Roy; jednooka wojowniczka z Ostwaldu — Frinhjylde; wojak z Górskiej Ferajny — Karwir Wolveridge; wytatuowana irokezka z Natei — Zeca; wojowniczka z Ostwaldu Xirys Wachter… Ależ się Kessitan* zdziwił, kiedy dowiedział się, że za Wachterami kryje się rodzeństwo, a nie zwykły przypadek zbieżności nazwisk. Myśl, że rodzeństwo może natrafić na siebie na ringu, dodało tylko emocji temu widowisku! Na Krwawy Sport stawił się jako zawodnik tajemniczy Welotapis. Wkrótce po nim przybył paladyn Grisha Dragonescu; bijący się za Ostwald Daylen; Ruanka Alvirwen, Khasar z Reitharonu, a także wzbudzający trwogę czarnoręki Azim. Stawił się także Waldo Rodriguez z Natei; wielkolud Maji Ziemi — Ainz`ooal`gown i William Lennox z Imperium.
Skład sędziowski
Nim rozpoczęto turniej, a podekscytowani widzowie ujrzeli zawodników na ringach, przedstawiono skład sędziowski. Głównymi sędziami mający pieczę nad całokształtem walk byli: Andriu Goliam* oraz Ruan Pran Abhay*. Natomiast Telford Haegor*, Mathew Dhargrul*, Ridley Thral* oraz Conrad Enskaf* tworzyli skład sędziów pomocniczych, pilnujących czy zasady turnieju są na ringach przestrzegane.
Medycy
Na czas trwania turnieju zatrudniono najlepszego medyka z Illtrium, czyli Vayna Serrela*. Oprócz niego zatrudnieni byli także: młoda i dobrze zapowiadająca się w środowisku medycznym z Imperium Vanthijskiego — panna Bianca Adler oraz medyk Gideon Vovk. Izba medyków, stanowiąca część budynku zaadaptowanego pod turniej, była solidnie wyposażona w świeżą dostawę mikstur leczniczych, ziół i przedmiotów potrzebnych do leczenia.
Widownia i zakłady
Miejsca dla widowni były tak ułożone, aby był jak najlepszy widok na ringi i zawodników. Na parterze wokół ringów po lewej i prawej stronie ustawiono wiele ław. Centralnie na wprost obszaru z czterema ringami mieścił się podest sędziowski i lśniący Puchar Mordobijcy czekający na wyłonienie zwycięzcy. W miejscu honorowym ustawiono dwa trony z przeznaczeniem dla władców Małej Vanthii. Oczywiście nie zabrakło tu odpowiedniej ilości strażników pilnujących porządku i czuwających nad bezpieczeństwem przybyłych gości. Na wewnętrznym balkonie tzw. miejscu dla najbogatszych, znajdowały się wyłożone miękkim materiałem sofy dla Rady Dwunastu i przedstawicieli arystokracji. Były tu także stoliczki, a na nich patery z owocami oraz dzbany z winem i innymi szlachetnymi trunkami. Z balkonu był bardzo dobry widok na cały ring. Pośród zacnej widowni znaleźli się przedstawiciele najróżniejszych rodów. Na to niezwykłe widowisko przybyli między innymi: Dril’taera Wolveridge, Gawain Cairndow, Sinéad Cairndow, Mew, Noire Morthread wraz z mężem Creaven Morthread, Reagan von Carrow czy panna Elenora. Przybyła także Sofia Rodriguez, która jednak większość czasu spędziła w Izbie Medyków przy Zece. Na oglądanie turnieju pojawili się także paserka Tesoro Zann, której udało się przedstawić podrobiony glejt wejściowy, a także Félix, który już tyle szczęścia nie miał. Owszem, mógł zobaczyć turniej, w zamian za pomoc przy sprzątaniu po zawodach. Nie żałowano Złotych Krabów na zakłady. Pośród widzów turnieju znaleźli się także Mat* i Szach*, którzy tego dnia mieli wyjątkowo wolny dzień od obowiązków w karczmie „Kufel i Kości”. Orkowie byli wyjątkowo zadowoleni z turnieju i wspierali głośno swoich faworytów.
Turniej!
Turniej czas zacząć! Po wszelkich formalnościach, powitaniach i przedstawieniu składu sędziowskiego nastąpiło losowanie, kto z kim będzie walczył. I trzeba przyznać, że los nie zawiódł i sprawił połączenia w pary nader ciekawe. Zapowiadało się bardzo emocjonująco! W fazie eliminacyjnej miały się zmierzyć ze sobą następujące pary: Khasar z Waldo, Zeca z Frinhjylde, Juqqi z Alvirwen, Karwir z Welotapisem, Grisha z Williamem, Legalt z Royem, Ainz`ooal`gown z Daylenem i Xirys z Azim!
Tak naprawdę nie sposób oddać tych wszystkich emocji, jakie się odczuwało, oglądając fazę eliminacyjną. A emocje były niesamowicie silne, bo tura wiadomo — szalenie istotna. Kto przetrwa pierwsze starcie, ten przejdzie dalej, a chyba nikt nie chciał odpaść z turnieju na samym początku…
Khasar kontra Waldo
Khasar potraktował Waldo w miejsce, gdzie powinna być nereczka… i to musiało boleć… Był zdecydowanie zwinniejszy od Natejczyka, którego ochrzczono mianem Niedźwiedzia. Trudno jednak było ocenić, kto wygra, bo walka była bardzo wyrównana. Obaj silni, obaj zażarcie walczyli o uzyskanie przewagi. Szli w tej dotychczasowej wymianie ciosów wręcz po równo, łeb w łeb! Szach* kibicował Khasarowi, a Mat* Waldo. Są rzeczy, jakie nikt nie chciałby, aby się spotkały. Statek z płycizną, wiejska chałupa z ogniem czy rozjuszona teściowa z kimkolwiek. Łokieć i twarz również należały do takich par. Waldo tak właśnie potraktował finalnie twarz Khasara po zaciekłej, dość wyrównanej walce i zwyciężył! Oszołomiony Khasar nie był później zdolny do żadnego ruchu, dlatego decyzją sędziów Waldo wygrał tę walkę i przeszedł do fazy ćwierćfinału.
Zeca kontra Frinhjylde
W starciu dwóch kobitek, czyli Frin i Zeki, to Natejka wiodła prym, była zwinniejsza i wiele jej ruchów przywodziło na myśl, że jest dobra w akrobatyce. Przewroty, fikołki, byle znaleźć sobie dogodną pozycję do ciosu i przede wszystkim zaskoczyć rywalkę. Frinhjylde czy jej się to podobało, czy też nie musiała przyznać, że Zeca była wybitnie skuteczna i w doskonałej formie fizycznej. Lała ją, ile wlezie… Jednak Frinhjylde nie poddawała się, a zmiana podejścia do zadawania ciosów, mniejsze szaleństwo, a większa ostrożność i skupienie na celu się opłaciły. Zeca oberwała solidny cios w gębę, a twarda pięść rywalki zaserwowała jej niezłe limo przy oku i rosnącą opuchliznę. Następnie Frin przywaliła w żebra Zeki i coraz bardziej zdobywała przewagę, jednak walka była iście zażarta! Kobiety się nie oszczędzały. Zawodniczki próbowały atakować to w szczęki, to w żeberka, to w brzuch… Zeca próbowała kopnięć niczym karate… Dzika Natejka pogruchotała Frin rzepkę, więc trzeba było sobie inaczej radzić. Tę walkę oglądało się z zapartym tchem! Panie na ringu numer dwa były w swoim żywiole i wykorzystywały każdą część ciała, byle — mówiąc kolokwialnie — dowalić przeciwniczce. Zece udało się obalić Frinhjylde na matę ringu. Nie mogło zabraknąć uprzejmej wymiany sierpowych nawet na siedząco… Kobiety miały niespożyte wprost siły… Nie było widać końca tego starcia… Walkę tę można by podsumować zwrotem… Czemu. Nie. Chcesz. Zdechnąć. Zeca próbowała zakleszczyć szyję Frin między swoimi kolanami i poddusić, ale to Ostwaldka zadała w końcu finalnie tak epicko potężny cios w rzepkę Natejki, że Zeca musiała w końcu przyznać laur zwycięstwa swej rywalce z ringu. Frinhjylde wygrała ten etap i przeszła do ćwierćfinału.
Juqqi kontra Alvirwen
Juqqi nie miał żadnej litości dla Ruanki Alvirwen i ogłuszył ją na dzień dobry potężnym soczystym gongiem… I już, gdy rozbudził w widowni nadzieję, że rozszarpie kotowatą na strzępy… Czarnoskóry Juqqi oddał walkę, na korzyść Alvirwen. Nikt się tego nie spodziewał. Rozczarował wszystkich od organizatora, który tego nie przewidział, po samą rywalkę, która chciała prawdziwej walki. W każdym razie Ruanka wygrała walkowerem i przeszła do ćwierćfinału. Ponoć winą był ból korzonków, ale nikt nie chciał dać temu wiary…
Karwir kontra Welotapis
Pierwszą krew na turnieju przelał Karwir, kiedy Welotapis pozbawił go dolnego zęba. Welotapis pokazał niesamowite umiejętności niczym rasowy bokser. Opanowany, skupiony, skuteczny. Karwir oberwał w nos, dorobił się lima pod okiem… Zdecydowanie nie był to jego dobry dzień. Karwir musiał wykrzesać z siebie więcej, by uderzać przeciwnika. Była to jednak robiąca wrażenie wymiana ciosów. Nie oszczędzali się i panowie walczyli niczym klasyczni bokserzy, okładając sobie nawzajem po gębach, bo oberwało się też Welotapisowi… Wilkołakowi. Ta walka została ochrzczona mianem „Dżentelmeni mordobicia”. Karwir może nie miał w tym dniu odpowiedniej siły i przygotowania, ale wiódł prym w unikach. Walka była interesująca, bo Karwir, choć z zakrwawioną całą gębą, to nie poddawał się. Welotapis zaś wyglądał, jakby oszczędzał siły… na późniejszy etap, tak jakby to była przemyślana strategia. Taniec pięściarzy trwał nadal. Z utęsknieniem wyczekiwano nokautu. Walka odżyła na nowo, kiedy Karwir solidnie przyfandzolił rywalowi, co poderwało tłumy, bo emocji ta walka dostarczała solidnych. Welotapis zaskoczył widownię zmianą taktyki i zapodał potężne kopnięcie Karwirowi, który trzymał się na ringu chyba tylko żelazną siłą woli, do samego końca… Na to czekali fani Welotapisa, na akcję, na ruch, na dynamikę, na pracę nóg… finalnie Welotapis pokonał Karwira kopnięciem i posłaniem go na matę. Tym samym Dżentelmen przedostał się do ćwierćfinału.
Grisha kontra William
Grisha stanowił poważne zagrożenie. Był chłodny, wysoce opanowany, beznamiętny, taki zimny drań, któremu nawet powieka nie drgnie przy zadawaniu krzywdy bliźniemu. Niczym kamienny golem. Otaczała go dość nieprzyjemna aura. Był taki metodyczny, jakby wyliczał przed ciosem jego trajektorię, gdzie uderzyć by zabolało wybitnie mocno, a żeby się przy tym nie napocić. William już na wstępie oberwał solidny cios w szyję. Ich walka wniosła powiew nowości. William nie pozwolił się obalić na matę, tak samo, jak i Grisha nie pozwolił się przewrócić. Zwarli się niczym dwa niedźwiedzie w pewnym chwycie, kotłowali się na ringu niczym dwaj gladiatorzy, wprawiając w zachwyt oglądającą ich widownię. Z zapartym tchem patrzyli na te zmagania, ale zręczniejszy i silniejszy okazał się Grisha, który koniec końców zrealizował swój zamysł. Podciął Williamowi nogę, przewrócił go na matę. Na widok nadlatującego łokcia Grishy celującego w okolicę szyi Williama, co poniektórzy aż odwrócili wzrok. Trafił. Tu rozgrywał się brutalny sport. Na ringu trzecim powiało grozą. Lennox się dusił. Jednocześnie nie będąc w stanie zrzucić z siebie przeciwnika, w ostatnim trzeźwym odruchu trzykrotnie uderzył dłonią o deski, chcąc zakończyć walkę. Grisha wygrał walkę i przeszedł do ćwierćfinału. Natomiast stan Williama był bardzo ciężki i wymagał natychmiastowej interwencji medyków. To właśnie wtedy po raz pierwszy Bianca Adler musiała ratować nieszczęśnika próbą udrożnienia dróg oddechowych i wykonać tracheotomię.
Legalt kontra Roy
Legalt bardzo szybko mógł sobie uzmysłowić, że czekało go nie lada wyzwanie. Pokonać Ruana z gatunku Ruthran było naprawdę trudno. Roy już na starcie pogruchotał rzepkę Legalta, na co wojak zareagował zemstą w ruanowski wrażliwy nos. Oberwało się Bestii, bo taki przydomek Roy zyskał, lecz podobnie jak Legalt, wojownik nie był z miękkiej gliny utworzony. Walka była bardzo wyrównana, do momentu, w którym Roy oberwał potężny cios w przeponę. Czy Roy da radę odegrać się na przeciwniku? Widzowie byli niezmiernie ciekawi! Rosły Ruan żwawo i pewnie trzymał gardę, całkowicie uniemożliwiając dotarcie w stronę i szczęki i nosa. Legalt nie miał łatwego zadania, a godnego przeciwnika. Roy zmienił taktykę, porzucił kopanie na rzecz pracy łap górnych. Doszło do wymiany sierpowych, a chwilę później Ruan zadał tak potężny cios w głowę, że całkowicie ogłuszył wojaka z Ostwaldu, który padł na matę. Czyżby nokaut? Wszystkie oczy skierowały się, aby uchwycić ten wyjątkowy moment — starcie dwóch niesamowitych wojaków. A postawa Roya zasługuje na uznanie, bo nie przymierzył się do zadania ciosu z góry, dominując i stojąc nad rywalem, lecz sam sprowadził się na matę, by wyrównać z Ostwaldczykiem. Przywalił Legaltowi w głowę, ale ten jakiś cudem oprzytomniał, wyrwał się ze szponów odpłynięcia, by chwycić go za grzywę i uderzyć z przysłowiowej dyńki. Obaj obici, jednakowo wymęczeni, wyglądali jak staruszkowie, którzy próbują jeden drugiego lać po mordzie. Uderzenie w głowę dwoma łapami naraz, celując w uszy… Kontra legaltowe ciosy młotkowe… Roy trafił… Legalt ledwo zipiał… Tylko jeden cios dzielił któregoś z nich od zwycięstwa. Ten pojedynek był nie tylko sprawdzianem siły i zręczności, ale przede wszystkim próbą charakteru, determinacji i niezłomnej woli walki. Legalt, napędzany wewnętrzną siłą i motywacją, bólem i przypływem adrenaliny, podniósł się z klęczek, wspierając na zdrowej nodze. Jak Tytan zrodzony w cierpieniu, skierował pięść prosto w pysk kotowatego przeciwnika. Choć uderzenie nie było potężne, zdołało posłać rywala na matę, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść Ostwaldczyka. Była to fenomenalna walka, która zapisze się w historii Małej Vanthii! Legalt wygrał ten etap i przeszedł do ćwierćfinału.
Ainz`ooal`gown kontra Daylen
Maji Ziemi na tle Daylena wydawał się naprawdę Olbrzymem. Nie dziwiło nikogo, że błyskawicznie zyskał miano „Góry”. Daylen chciał najpierw flegmą sprowokować rywala, ale się nie udało, tak samo, jak nie udała się sztuka trafienia Ainza w to, co Natejczycy nazywają cohones. Wbrew pozorom, Maji miał też trochę tej gibkości, nie był ślamazarny, choć potężny i silny na pewno. Ze względu na sporą różnicę wzrostu Daylen kombinował, jak umiał najlepiej. Wydawało się, że Góra wygra z łatwością, bez większego trudu, ale jednak Daylen trzymał się całkiem nieźle, co tylko dodało emocji i kolorytu tej walce. Zwinność kontra siła. Maji Ziemi nie oberwał w brzuch, potrafił unikać ciosy i je skutecznie blokować. Nie uniknął ciosu w rzepkę, ewidentnie było widać, że Daylen za cel obrał sobie strefę brzucha i nóg, by pokonać kolosa. Niestety, jak wielu obstawiało, pięść Ainza trafiła w głowę Daylena, sprawiając jego zamroczenie, ogłuszenie, ostry ból głowy, zawroty, utratę kontaktu ze światem na kilkanaście sekund… Wkrótce jednak Daylen ponownie stawiał czynny opór, co więcej, udało mu się nawet uderzyć Ainza. Trzeba było kajać się w duszy, bo cholibka, młodzian nieźle sobie radził. Zawodnicy słabli. Zmęczenie robiło swoje. Dokładało swoją cegiełkę w tym chaosie wzajemnego okładania się. Wkradało się podstępnie niczym drapieżny lis do kurnika. Wyrównana to była walka na każdym wręcz kroku i w każdym aspekcie. Kolejny cios Ainza trafił nie dość, że błyskawicznie, to i boleśnie skutecznie w potylicę rywala. Mocno, brutalnie, z pełną siłą. Mateczka Daylena byłaby z niego dumna. Nie poddał się. Zachował honor, który na ringu przyćmiewa zdrowy rozsądek. Walka do samego końca. Do ostatniej tlącej się iskry siły. Góra nie chybił, a jego noga silnie, pewnie i zdecydowanie przywaliła tak, że posłała Daylena na liny ringu, obijając mu przy tym na odchodne żebra. Był obity niemiłosiernie, z czego najgroźniejszy w skutki okazał się poprzedni cios w głowę. Walkę zwyciężył Ainz`ooal`gown, który przeszedł do ćwierćfinału.
Xirys kontra Azim
Azim chciał złapać Xirys za warkocz. Cóż… nie ma jak turę zacząć od końskich zalotów, ale Xirys była odporna na takie czułe gesty. Owszem, złapał ją za ten rudy bicz, ale momentalnie poczuł kontrę, gdy zamachnęła się potężnie, by ciosem pięści wylądować na jego skroni. Łokieć Azima, wymierzony w bok Xirys miał precyzję, ale brakowało mu siły. Xirys z łatwością zablokowała cios, unikając obrażeń. Na moment wyglądało to jak zapowiedź tańca, ale atmosfera szybko się zagęściła, gdy rozjuszona pięść Xirys trafiła w nos Azima, wywołując krwawienie i dotkliwy ból. Zwarli się, wyjątkowo blisko. Na podobieństwo dwójki zacietrzewionych zapaśników, którzy w uścisku szukali drogi do zwycięstwa. Aizm, gdy pociemniało mu przed oczyma, postanowił oddać walkę i zasygnalizował to sędziom. Walkę tę zwyciężyła Xirys, która przeszła do ćwierćfinału.
Co do zakładów…
Faza eliminacji
Reagan postawił 100 Złotych Krabów na Khasara z Reitharonu — przegrał.
Tesoro 5 Złotych Krabów na zwycięstwo Xirys — wygrała.
Creaven po 201 Złotych Krabów na Xirys oraz 201 Złotych Krabów na Juqqi’ego — dobrze obstawił wygraną Xirys.
Waldo 50 Złotych Krabów na Zecę, 50 Złotych Krabów na Juqqiego i 50 Złotych Krabów na Welotapisa — Waldo dobrze obstawił jedną wygraną — Welotapisa.
Dril’taera 250 Złotych Krabów na Karwira i 250 Złotych Krabów na Roya — przegrała.
Sinéad 20 Złotych Krabów na Alvirwen, 20 Złotych Krabów na Welotapisa, 100 Złotych Krabów na Roya — dobrze wytypowała dwóch zawodników: Alvirwen i Welotapisa.
Gawain 50 Złotych Krabów na Legalta — dobrze obstawił.
Ćwierćfinał
Widzowie byli świadkami ośmiu walk, z szesnastoma zawodnikami, a każda z nich nagrodzona była gromkimi brawami. Jednak emocje pośród widowni przybrały na sile, bo teraz stawka o zwycięstwo dopiero nabierała rumieńców. Po losowaniu, w ćwierćfinale znalazły się następujące pary: Waldo z Alvirwen, Frinhjylde z Welotapisem, Grisha z Legaltem i Ainz`ooal`gown z Xirys.
Waldo kontra Alvirwen
Ruanka wbrew pozorom miała niezłą krzepę w łapie, o czym Waldo szybko się przekonał, kiedy mu przydzwoniła po głowie, a on odpowiedział podobnie, uderzając w jej pysk. Poczuła żelazne pięści Waldo. Trza przyznać, że w tej walce już od samego początku był ruch i dynamika! Koteczka chciała wskoczyć na grzbiet Waldo i go poddusić, ale nie udała się ta sztuka. Waldo był szybszy i nie dość, że uderzył w ucho rywalki całkiem solidnie, to jeszcze mocniej w pysk. I do tego stopnia, że Alvirwen straciła jeden z górnych kłów… Kontratak był zdumiewający, bo Alvirwen nie bacząc na nic, obnażyła swą dziką naturę i pokazała kły… To był moment. Kiedy otworzyła paszczę z kłami, chcąc rzucić się do Waldo i wgryźć w jego szyję, ruszył do niej sędzia. Cóż to była za akcja! Bez ceregieli Telford Haegor*, sędzia pomocniczy pochwycił Alvirwen, stosując chwyt duszenia zza pleców. Dokładnie to samo, co planowała wcześniej Ruanka. W ten sposób Alvirwen została zdyskwalifikowana z turnieju, natomiast Waldo przeszedł do półfinału.
Frinhjylde kontra Welotapis
Frinhjylde była z tych kobiet, które nie pozwolą sobie na łomot i lanie, a już na pewno tanio skóry nie odda. Welotapis zaś intrygował tą swoją mrocznością, małomównością, powagą i skupieniem. Był niczym człowiek z żelaza. Szybko okazało się, że nie będzie to błyskawiczna walka, zapowiadało się wiele uników i bloków, jak i ciosów. Frin oberwała w czoło, natomiast miała spore kłopoty, by trafić Welotapisa. Ich wymiana ciosów nie spotkała się z zadowoleniem widzów, bo ani Frin, ani Welotapis nie trafiali, a widownia żądna była krwi! Spragnieni niezłej bijatyki widzowie doczekali się widoku klasycznego mordobicia, kiedy to ostwaldzka dziewucha prawym prostym przywaliła w szczękę Welotapisa. Rywalowi nie udało się ani uderzyć kobiety, ani tym bardziej obalić na deski ringu. Chwilę później Frin oberwała cios w głowę, aż zatoczyła się jak pijana… By za moment odwdzięczyć mu się celnym kopniakiem w brzuch. Szybka kontra Welotapisa w postaci pięści sprawiła, że nos Frinhjylde uległ chrupnięciu i skrzywieniu. Trysnęła krew… Ból promieniował na wszystkie strony twarzy… Nie powstrzymało to dzikiej, ostwaldzkiej kobity i ruszyła, napędzana żądzą pokonania rywala od razu do kontry, by dotkliwie zadać ból ciosem własną głową. Wymiana uderzeń nie słabła… Jednak koniec końców nagle, nieoczekiwanie Welotapis wyrzekł słowa, że się poddaje. Zakończył walkę, a tym samym wygrała ją Frinhjylde, która przeszła do półfinału.
Grisha kontra Legalt
Grisha celował w szybkie unieszkodliwienie przeciwnika. Długa wymiana ciosów nie była mu na rękę. Grisha był niczym golem do zabijania. Nieczuły, nieokazujący żadnych emocji, pozbawiony choćby grama uśmiechu. Nie wzbudzał sympatii wśród oglądających widowisko. Po wyeliminowaniu nogi Legalta, kiedy Grisha uderzył w kontuzjowaną wcześniej rzepkę, zostały mu się jeszcze ręce, z których szybko zrobił użytek. Momentalnie jak przywalił prawym sierpowym w szczękę Grishy, to chlusnęła krew i wybity ząb świsnął gdzieś w powietrzu, by wylądować na macie ringu. Wrzawa, jaka ogarnęła widzów była po prostu oszałamiająca! Później entuzjazm opadł, bo obaj zawodnicy nie trafiali, ale znowu interesująco było, kiedy Grisha obalił Legalta na matę. Turniej, w którym wiele zasad honorowej walki nie istniało… Grisha zamierzał wbić kciuki w oczy Legalta, aby mu je wyłupić. Wepchnąć je tak mocno i głęboko jak tylko się da, najlepiej dogrzebać się do wnętrza czaszki. Nie dziwota, że po cichu określano go mianem, które w innym wymiarze oznaczałoby psychopatę. Legalt nie myślał już o wygranej, a o przeżyciu, by nie mieć trwałego kalectwa. Nie chciał być niewidomym. To dodało mu sił. Relacjonujący turniej kronikarz aż zerwał się z ławy, byle być bliżej ringu numer trzy, aby niczego nie przeoczyć. On, jak i wielu innych patrzyli na niesamowicie przerażające i jednocześnie fascynujące widowisko mrożące krew w żyłach swoją brutalnością. Niektórzy nie byli na to w stanie patrzeć, chociażby małżonka władcy Małej Vanthii, która odwróciła wzrok, nie chcąc rejestrować momentu posyłania potężnych pięści Grishy w stronę twarzy leżącego na macie Legalta. Oczyma wyobraźni już widziała, jak te pięści, niczym kowalskie młoty, rozkwaszają mu nos, rozległa się chrupot, bluzga krew… Ku szczęściu Legalta, a ku wściekłości Grishy nic takiego nie miało miejsca. Karma wraca. Ten, który znokautował Williama ciosem w krtań, poległ od identycznego ciosu, który wykonał Legalt w przypływie sił i gniewu. Tylko dzięki interwencji Bianki Adler Grisha przeżył, bo i jemu trzeba było wykonać tracheotomię. Cudem przeżył… W ten oto sposób Legalt wygrał walkę i zakwalifikował się do półfinału.
Ainz`ooal`gown kontra Xirys
Xirys musiała mądrze balansować pomiędzy atakiem a obroną, bo miała bardzo godnego siebie przeciwnika. Rozsądnie zastosowała blok, by nie oberwać potężnej bomby w bark, jednakże nie mogła osłaniać całej siebie na raz. Oberwała w bebechy, ale że twarda z niej była kobita, szybko odpłaciła się ciosem pięścią należycie, aż z rozkwaszonego nosa rywala polała się cieniutka strużka pierwszej krwi. Następnie Ainz posłał serię ciosów, które trafiły w oko i szczękę Xirys. Ta bez ceregieli oddała silnym ciosem w twarz Maji Ziemi, a na dokładkę kopnięcie z kolana w miękkie podbrzusze mężczyzny. I kolejny raz ciężka pięść Xirys dopadła twarzy Ainza. Jego kontra była słaba, jakby Ainz chciał Rudą Walkirię najpierw wygłaskać po łbie, a potem obmacać na odchodne! Moment później Xirys była z rozbitym łukiem brwiowym. Walka powoli zaczynała przypominać surrealistyczny taniec nowoczesny dwóch gigantów, które w niezdecydowaniu nie potrafiły zakończyć biesiady. Obrona poszła w zapomnienie, liczyły się tylko ciosy… A o wyniku miał zadecydować już ten jeden, jedyny… który należał do Xirys. Trzecie oko. To właśnie w nie uderzyła Xirys w idealnej precyzji, posyłając cios prosto w środek czoła przeciwnika. Ainz opadł na klepisko ringu. Walkę zwyciężyła Xirys, która przeszła do półfinału.
Nikt tu nie miał wątpliwości, że należy się dla każdego z zawodników uznanie, bo dzielnie ku ich uciesze przelewali pot i krew. Publiczność, niczym natejska fala uderzająca o brzeg powstała z siedzisk i zaczęła bić brawa. Ich echo było słyszalne nawet poza murami budynku!
Karwir, William, Daylen oraz Grisha zostali przetransportowani do Uzdrowiska, które znajdowało się przy mieście, na wschód od bramy miejskiej Illtrium.
Co do zakładów…
Zakłady ćwierćfinał:
Waldo 50 Złotych Krabów na Frinhjylde, 50 Złotych Krabów na Legalta, 50 Złotych Krabów na Xirys — Waldo idealnie obstawił wyniki.
Półfinał
Nikt nie mógł uwierzyć w to, jak bardzo potrafi być przewrotny los, który na swej drodze w turnieju… Na tyle osób… wyłonił brata i siostrę przeciwko sobie. Brato-siostrzana walka! Co za emocje! Legalt kontra Xirys, co oznaczało, że druga półfinałowa walka dotyczyła Waldo i Frinhjylde.
Legalt kontra Xirys
Xirys nie chciała żadnej taryfy ulgowej ani względem siebie, ani względem brata. Mieli walczyć naprawdę. Nie było to zwykłe przekomarzanie. Grad ciosów poleciał niezmordowanie ze strony Rudej, a Legalt nieźle oberwał. Później nastąpiła wymiana ciosów, gdzie siostra oberwała w szczękę, a braciszek z rozkwaszonym nosem paradował, smakując własnej krwi. Legalt chciał poczęstować siostrę kopnięciem, lecz ta skutecznie go przyblokowała. Mocowały się ze sobą dwa Wachtery i żaden z nich nie chciał drugiemu ustąpić. Xirys oberwała w brzuch, ale i szybko podjęła się kontrataku, kiedy pięść zemsty dosięgnęła wpierw wątroby Legalta, a drugi cios wylądował na jego twarzy. Wkrótce jucha poleciała z nosa Xirys, kiedy i brat jej srogo przyłoił. Czy ta walka mogła stać się jeszcze bardziej intensywna? Oczywiście! Ani jeden, ani drugi Wachter nie zamierzali ustąpić, nawet gdy zwycięstwo wydawało się na wyciągnięcie ręki. Xirys ledwie trzymała się na nogach, bliska omdlenia, a Legalt walczył z własnym wyczerpaniem, gotów upaść na matę i ją przyozdobić wymiocinami. Cały majestat Xirys zwarł się z deskami ringu, kiedy prawy sierpowy Legalta okazał się dla niej tym ostatnim ciosem… Walkę wygrał Legalt i przeszedł do finału.
Waldo kontra Frinhjylde
Od razu przeszli do rzeczy. Waldo zaserwował cios w brzuch Frin. Atak kontra atak, tu nikt nie bawił się teraz w obronę. Cios za ciosem, szybko, dynamicznie! Czuli oboje tę krążącą w żyłach adrenalinę. Pięść Frinhjylde w ramach błyskawicznej zemsty wylądowała na głowie Waldo niczym uderzenie na odlew, jeno czymś cholernie ciężkim. Gdy tylko Waldo ogarnął się po tym ciosie, momentalnie odwinął się dzikusce podobnym ciosem w twarz. Frin zaś ponownie się tym samym odwdzięczyła. Lali się po gębach, aż miło było popatrzeć. Pięść Waldo niczym ciężki młot uderzyła centralnie tam, gdzie planował, czyli w głowę przeciwniczki. Piącha trafiła w skroń. Cios był bardzo bliski miana nokautu. Potężna eksplozja bólu przeszyła na wskroś głowę kobiety, rzuciło ją na liny i może i dobrze, bo niechybnie padłaby na ring. Walka między Waldo a Frinhjylde była pełna napięcia i emocji. Publiczność z zapartym tchem śledziła każdy ruch, czekając na decydujący cios. Waldo początkowo nie trafił, gdy Frinhjylde zdołała uniknąć jego ataku, ale szybko przejął inicjatywę, zadając jej potężny cios w szczękę, który doprowadził do nokautu. Frinhjylde straciła przytomność i obaliła się na matę… Dla niej walka była zakończona. Wygrał Waldo, który przeszedł do finału.
Co do zakładów…
Sinéad 50 Złotych Krabów na Xirys i 50 Złotych Krabów na Legalta — wygrała i jednocześnie straciła.
Gawain 50 Złotych Krabów na Xirys i 50 Złotych Krabów na Legalta — wygrał i jednocześnie stracił.
Dril’taera 100 Złotych Krabów na Legalta — przegrała.
Noire obstawiała wygraną Xirys — nie trafiła.
Creaven obstawiał wygraną Xirys — nie trafił.
Finał
I tak oto rozentuzjazmowana widownia, która chwilę wcześniej salwą braw nagrodziła pary z półfinału, nie mogła się już doczekać wielkiego finału, do którego zakwalifikowali się Waldo oraz Legalt.
Legalt kontra Waldo
Walka nabrała niesamowitego tempa po gongu, gdy Waldo ruszył na Legalta. Jeden precyzyjny, potężny cios trafił prosto w twarz Ostwaldczyka, rozbijając jego wargę, wybijając ząb i rozlewając krew. Cios był tak silny, że Legalt poczuł się, jakby znalazł się na skraju wytrzymałości. Pomimo bólu, próbował odpowiedzieć, jednak Waldo, zyskując przewagę, szybko zadał kolejny cios, kopiąc go w brzuch. Mimo zamroczenia Legalt starał się walczyć, ale runda należała zdecydowanie do Waldo. Walka rozpoczęła się od szybkich i brutalnych ciosów, a Waldo nie zamierzał oszczędzać Legalta. Cios trafił w kolano przeciwnika, co spowodowało kolejne kontuzje i ból, który utrudniał Ostwaldczykowi dalszą walkę. Mimo to Legalt starał się stawiać opór, choć jego organizm, przyzwyczajony do wyczerpania i bólu, teraz odczuwał skutki uderzeń. Waldo, rozjuszony i skupiony na zwycięstwie, dążył do zakończenia walki, ale Legalt nie dawał za wygraną. Choć zraniony, zdołał zbliżyć się do rywala i trafić go w nos, co wywołało falę entuzjazmu wśród widzów. Walka była pełna intensywnych wymian ciosów, a publiczność, w tym książę Małej Vanthii oraz Rada Dwunastu, obserwowała ją z zapartym tchem. Legalt był półprzytomny, jego głowa otrzymała takie urazy, że nie był w stanie podjąć się dalszej świadomej walki, choć zapewne jego ciało byłoby jeszcze zdolne śmiało przyjąć na siebie parę ciosów. To był koniec. Definitywny. Finałową walkę turnieju Krwawy Sport wygrał Waldo Rodriguez!
Co do zakładów…
Dril’taera 100 Złotych Krabów na Legalta — przegrała.
Można rzec, że wyobraźnia walczących zawodników nie miała granic. Widzowie byli świadkami ciosów wszystkich możliwych kategorii. Uważni obserwatorzy, analizujący każdy ruch mogli zauważyć, że najwięcej uderzeń celowanych było bezpośrednio w obszar twarzy, czyli klasyczne sierpowe w skroń, policzek lub żuchwę. Nie oszczędzono także nosów. Dość popularne były ciosy z tak zwanej dyńki. Nie zabrakło tzw. ciosów młotkowych, czyli bardzo niebezpiecznego ciosu z łokcia z góry w centrum głowy. Były także ciosy z łokcia w skroń. Równie niebezpieczne były ciosy z łokcia w twarz, czy akcja wydłubania oka! Dla wrażliwych był to chyba jeden z najbrutalniejszych momentów turnieju. Chociaż można nad tym długo debatować, bo równie okrutne i zagrażające życiu były ciosy w krtań. Cała gama ciosów kierowana była także w splot słoneczny, tors, żebra, przeponę, w wątrobę, nerki, w brzuch… Nie zabrakło widowiskowych kopnięć w piszczele, w rzepkę, w brzuch. Widzowie mogli także zobaczyć ciosy poniżej pasa i to dosłownie, bo kopnięcie z kolana i z pięści w krocze rywala. Były także próby obalenia na ring, duszenia, przechwycenia, złapania, podcięcia, skoku na przeciwnika, próba ugryzienia, wbicia palców w oczy i nacisku by pękły gałki… Zdecydowanie ten turniej nie był dla istot o słabych nerwach. Przerażał, ale i fascynował jednocześnie… Było także spektakularne kopnięcie z półobrotu w żebra czy złapanie głowy i uderzenie jej o kolano…
Zwycięzcy i nagrody
Turniej w Małej Vanthii osiągnął swój kulminacyjny moment, gdy nadszedł czas na wręczenie nagród. Organizator wydarzenia, Kessitan Lothran*, został uhonorowany za swoją wizję i niezwykłą oprawę, jaką nadał turniejowi, który już teraz obiecywał przejść do historii i stać się wzorem dla przyszłych widowisk. Podziękowania skierowano również do sędziów za ich czujność i zapewnienie bezpieczeństwa oraz do medyków, których zaangażowanie i umiejętności ocaliły życie kilku zawodnikom. Bianca Adler otrzymała bukiet kwiatów oraz list polecający, który umożliwi jej starania o obywatelstwo w Małej Vanthii.
Rozpoczęto ceremonię od wręczenia brązowych medali. Miejsce trzecie zajęły Frinhjylde z Ostwaldu i Xirys Wachter z Ostwaldu, które z dumą odebrały swoje wyróżnienia. Księżna sięgnęła do poduszeczki, na której leżały medale i wzięła najpierw jeden, by zawiesić go na szyi Frinhjylde oraz drugi, identyczny, by przełożyć go przez głowę Xirys. Obie kobiety otrzymały także wieńce laurowe wykonane z brązu, które księżna włożyła im na głowy. Nie były z roślin, ponieważ miały być trwałą nagrodą, która nie uschnie z czasem, a przetrwa długie lata. Dodatkowo otrzymały po osiem milionów Miedzianych Krabów każda.
Następnie ogłoszono zdobywcę srebrnego medalu i srebrnego lauru — Legalta Wachtera, które zajął drugie miejsce w tym turnieju. Księżna z wdziękiem nałożyła medal na jego szyję, a srebrny laur spoczął na głowie młodego wojownika, który mimo odniesionych ran wykazał się nieugiętą wolą walki. Było jasne, że jego determinacja i odwaga były godne podziwu. Dodatkowo otrzymał jedenaście milionów Miedzianych Krabów.
Wreszcie nadeszła chwila, na którą wszyscy czekali — ogłoszenie zwycięzcy. Księżna podniosła złoty medal, a książę ujął w dłonie puchar. Pierwsze miejsce, złoty medal, złoty laur oraz Złoty Puchar Mordobijcy przypadły Waldo Rodriguezowi, znanemu jako Niedźwiedź z Natei. Euforia tłumu osiągnęła apogeum. Gdy Waldo otrzymał medal i laur, a puchar znalazł się w jego rękach, rozległy się gromkie brawa, wypełniając przestrzeń magiczną atmosferą zwycięstwa. Dodatkowo otrzymał nagrodę piętnaście milionów Miedzianych Krabów.
Mimo że Waldo pochodził spoza Małej Vanthii, jego triumf został przyjęty z taką radością, jakby był jednym z miejscowych. To uczucie jedności i podziwu dla czystego kunsztu walki przewyższyło wszelkie podziały polityczne i narodowe. Liczyła się tylko siła, strategia i duch walki. Tłum oklaskiwał najdłużej i najgłośniej ze wszystkich momentów tego dnia, celebrując sukces, który na długo pozostanie w pamięci mieszkańców.
Efekt turnieju
Turniej Krwawy Sport w Małej Vanthii był wydarzeniem, które wywołało niesłabnące emocje nawet po jego zakończeniu. Zwycięzca Waldo Rodriguez zyskał chwałę, ale turniej przyniósł również uznanie dla wszystkich zawodników, jak i samego miasta. Po ostatnim starciu atmosfera pełna była ekscytacji i rozmów, które toczyły się jeszcze długo po zakończeniu zmagań. Po opuszczeniu ringu para książęca, w asyście strażników i Rady Dwunastu, udała się do pałacu, otoczona entuzjastycznym tłumem. Zawodnicy, schodząc z areny, byli witani przez kibiców, którzy pragnęli im pogratulować. Strażnicy musieli interweniować, by zapewnić zawodnikom bezpieczne przejście. Kessitan Lothran*, organizator turnieju, zadbał o komfort uczestników, oferując im posiłki i możliwość odpoczynku na miejscu. Zawodnicy mogli skorzystać z kąpieli, a przed opuszczeniem budynku każdy z nich rozliczył się z organizatorem, otrzymując zasłużone wynagrodzenie. [Postaci otrzymały przelewy Miedzianych Krabów.]
Lothran* wykazał się również troską o rannych uczestników, pokrywając koszty ich leczenia w Domu Uzdrowicieli w Illtrium. Dbał o to, aby mieli wszystko, czego potrzebowali do powrotu do zdrowia, co czasami wymagało kilku tygodni rekonwalescencji.
Kilka dni po turnieju, Ajax*, jeden z bardziej znanych mieszkańców Małej Vanthii, zaproponował Kessitanowi*, aby budynek, w którym odbywały się walki, został na stałe przekształcony w arenę zmagań. Organizator, po uzyskaniu zgody od właściciela budynku, rozpoczął realizację tego pomysłu, dostrzegając w nim potencjał na przyszłe wydarzenia.
Wieczór i noc po turnieju były pełne świętowania. Całe miasto żyło turniejem — w karczmach, na rynku, w dokach, i na ulicach nie mówiło się o niczym innym. Imiona zawodników były na ustach wszystkich, a Mała Vanthia przez długie dni, a nawet tygodnie rozbrzmiewała echem tego wielkiego wydarzenia, które na zawsze zapisało się w jej historii.
*NPC
Następstwa fabularne
- Kessitan Lothran* zyskuje sławę jako pomysłodawca i organizator wyjątkowego turnieju Krwawy Sport, o którym głośno stało się na całym świecie.
- Turniej osiągnął niebywały sukces i rozgłos. Udane przeprowadzenie wydarzenia, sprawiło, że turniej wpisał się w stały kanon rozrywek w Małej Vanthii, a nawet był inspiracją dla innych organizowanych walk. Miejsce, w którym odbył się turniej, nazwano Krwawym Dołem.
- Waldo Rodriguez wygrywa I turniej Krwawy Sport, zyskuje międzynarodową sławę oraz przydomek Niedźwiedź z Natei. [Nagrody wymieniono w treści wieści.]
- Legalt Wachter zajmuje II miejsce w turnieju Krwawy Sport, zyskuje międzynarodową sławę oraz przydomek Pogromca . [Nagrody wymieniono w treści wieści.]
- Xirys Wachter zajmuje III miejsce w turnieju Krwawy Sport, zyskuje międzynarodową sławę oraz przydomek „Ruda Walkiria”. [Nagrody wymieniono w treści wieści.]
- Frinhjylde zajmuje III miejsce w turnieju Krwawy Sport, zyskuje międzynarodową sławę oraz przydomek Jednooka. [Nagrody wymieniono w treści wieści.]
- Zadane obrażenia zawodników w ujęciu ogólnym: wybite zęby (Legalt: górna lewa dwójka, Alvirwen górna jedynka, Karwir: prawa dolna dwójka, Grisha: górna jedynka), pęknięta skóra przy łukach brwiowych, obite szczęki, żebra, obtłuczenia, połamane nosy, krwiaki, sińce, opuchlizny, uszkodzone rzepki, ból piszczeli po kopnięciach, średnia utrata węchu u Ruanów, bóle brzucha i mięśni.
- Blisko utraty życia byli William i Grisha, którzy otrzymali ciosy w krtań. Musieli mieć przeprowadzony zabieg tracheotomii przez Biankę Adler.
- Bianca Adler z wielkim zaangażowaniem leczyła zawodników turnieju. Uzyskuje rozgłos jako medyczka oraz jeden list polecający umożliwiający jej starania o obywatelstwo Małej Vanthii. [Za zgodą administracji.]
- Medyk Vayn Serrel* uzyskuje rozgłos i staje się popularny w stolicy Małej Vanthii.
- Sędziemu Andriu Goliame* zależy na rozpowszechnianiu wiedzy o sztuce walki wręcz. Dzięki temu wydarzeniu wzrosło zainteresowanie młodych mężczyzn nauką różnych technik walki, a jego szkoła walki w Illtrium zyskała większą popularność.
- Widzowie nie tylko mieli okazję być świadkami turnieju, ale dokonywali zakładów, a przede wszystkim zacieśniali więzy towarzyskie przez liczne rozmowy.
- Dość szybko w języku potocznym ukształtowało się powiedzenie „bić się jak Wachter”, bo nietypowe rodzeństwo o żelaznych pięściach zapadło równie mocno w pamięć, jak i główny zwycięzca Waldo Rodriguez.
- Również pozostali zawodnicy zostali ochrzczeni przydomkami: Ainz`ooal`gown —Góra, Alvirwen — Kotka, Karwir Wolveridge — Żelaznoszczęki, Khasar — Pantera, Zeca — Dzika, Roy — Bestia, William Lennox — Urodziwy.
Uczestnicy oraz informacje dodatkowe
Postacie graczy – zawodnicy
- Ainz`ooal`gown [2731], Alvirwen [2720], Azim [836], Daylen [64], Frinhjylde [238], Grisha Dragonescu [841], Juqqi [3191], Karwir Wolveridge [378], Khasar [668], Legalt Wachter [7], Roy [118], Waldo Rodriguez [47], Welotapis [69], William Lennox [3409], Xirys Wachter [683], Zeca [2266].
Postacie graczy – widownia, medycy
- Bianca Adler [16], Creaven Morthread [885], Dril`taera Wolveridge [9], Eleonora [993], Félix [1126], Gawain Cairndow [20], Gideon Vovk [1415], Hannah [143], Mew [161], Noire Morthread [15], Reagan von Carrow [1505], Sinéad Cairndow [979], Sofia Rodriguez [21], Tesoro Zann [720].
Typ wydarzeń
Opowieść — Wątek Dodatkowy
Powiązania
- Brak
Prowadzenie
MG prowadzący: Dril’taera [9]
Autor wieści
Dril’taera [9]
Korekta
Francesca Delacroix [50]